Przetłumaczyłem „Patrz mi w oczy” dlatego, że to świetna książka. Ale – oczywiście – przede wszystkim dlatego, że to świetna książka o autyzmie. Skoro już tak się złożyło, że jako tako posługuję się słowem pisanym, doszedłem do wniosku, że chociaż tyle mogę zrobić dla Sprawy 🙂 Jeśli więc ktoś pod wpływem wspomnień Johna Eldera Robisona inaczej popatrzy na osoby ze spektrum autyzmu (i w ogóle jakichkolwiek „innych”), jeśli choć jedna osoba dzięki tej lekturze lepiej zrozumie kogoś ze swojego otoczenia, swojej rodziny, czy wręcz samego siebie – to warto było, to wygrałem.
Cóż, jeśli powiedziało się A, trzeba powiedzieć B. Książce przyda się wsparcie w mediach, ale wywiad z tłumaczem to nudy, każdy dziennikarz wam to powie. Musi być jakiś pierwiastek ludzki, jakieś story… Oczywiście, jest. Moje własne. Nasze. Dlatego mówiąc o „Patrz mi w oczy” zdecydowałem się opowiedzieć trochę o swoim synu, o naszej rodzinie. Nam to nie zaszkodzi, a komuś może pomóc – z takiego wychodzę założenia.
Jeśli więc kogoś to interesuje, tu znajduje się zapis obszernej rozmowy w Trójce – oprócz mnie o swoich doświadczeniach ze spektrum autyzmu opowiadały terapeutka RDI Maria Jędral i Ilona Rzemieniuk ze Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom Z Ukrytymi Niepełnosprawnościami im. Hansa Aspergera Nie-Grzeczne Dzieci.
W Onecie – konkretnie tutaj – znajdziecie natomiast wywiad ze mną. Mniej o książce, bardziej o tym, czym jest autyzm i jak wygląda nasze z nim życie. Ale uwaga, to doświadczenia rodzica, nie rozprawa naukowa. Jeśli ktoś szuka wiedzy fachowej, albo diagnozy, proszę się udać do instytucji, które się tym zajmują, jak Effatha w Krakowie, czy Synapsis w Warszawie.
I jeszcze, dla przypomnienia – „Patrz mi w oczy” można zamówić tutaj. Warto 🙂