List do R.

Drogi Panie Ryszardzie, jako fan tzw. niszowych gatunków muzycznych pięknie Panu dziękuję za trud, który wkłada Pan w ich promowanie. Dokonuje Pan rzeczy niemożliwych, trafia Pan w dziesiątkę tam, gdzie zawodzą najlepsi spece od marketingu, potrafi Pan załatwić w mediach takie rzeczy, że lobbyści i pijarowcy rąk Panu niegodni całować…

Najpierw ten numer z Behemothem. No kurde, mistrzostwo świata! Zespół blackmetalowy, który co prawda robił swoje na Zachodzie, ale dawno przywykł do myśli, że u nas do końca świata egzystować będzie z nalepką „Cudze chwalicie swego nie znacie”, udało się Panu katapultować na pierwsze miejsce listy sprzedaży płyt, na okładki gazet, do programu pani prezydentowej nawet. I jeszcze tę blond laskę, com ją na rozkładówce „Playboya” widział, raczył Pan sprezentować liderowi Behemotha. Normalnie na tacy, przewiązaną różową wstążką… Szacun, Panie Ryszardzie, szacun!

No, ale wiadomo, Szatana łatwo mediom sprzedać, pewnie dlatego, że są jego dziełem. Nie sądziłem jednak, że uda się Panu ten sam numer ze starym, nudnym jazzem wywinąć. No, Panie Rysiu, to już było promocyjne salto mortale! Prędzej bym się powrotu O.N.A. spodziewał, niż tego, że zobaczę informacje o bielskiej Jesieni Jazzowej na pierwszych stronach wszystkich najważniejszych portali. Z „Pudelkiem” na czele! Panie Ryszardzie kochany, o jazzie w naszym kraju tak obszernie pisano ostatnio, kiedy Miles Davis przyjeżdżał, ale nawet wtedy tak chętnie o nim nie czytano. Jest Pan wielki. Szkoda, że ten kościół w Aleksandrowicach tak mało ludzi pomieści. Ci organizatorzy to jednak ludzie małej wiary są. Z Pana pomocą to przecież byliby w stanie na Chicka Coreę nawet Spodek sprzedać.

Nie wiem jakie Pan ma teraz plany, ale ufam, że to znowu będzie coś wielkiego. Jeśli mogę coś nieśmiało zasugerować – może wziąłby się Pan za promocję muzyki współczesnej? Stockhausena pośmiertnie o praktyki magiczne oskarżył? Albo ku Reichowi młot na czarownice skierował? Bo wie Pan, to fajna muzyka jest, ale trudna. Jak Pan nie pomoże, to w telewizorze nie pokażą, w radiu nie puszczą, w gazecie nie napiszą…

19 thoughts on “List do R.

  1. o matko moja dawno się tak nie uśmiałam, chociaż nie należy się śmiać z cudzego nieszczęścia bo przecież wiadomo, że pan Ryszard od dawna potrzebuje pomocy dobrego psychiatry

  2. Po co zatrudniać specy od PR? Po co menagerowie? Po co dziesiątki tysięcy złotych na reklamę? Po co w ogóle starać się o wypromowanie? Przecież mamy jedynego w swoim rodzaju, absolutnie fantastycznego i obeznanego w muzyce wszelkiej Pana Ryszarda !!
    Człowiek ten pokornym jest, cichym i nie rzucającym się w oczy niespełnionym promotorem. Ale jak przywali, to zawsze z najgrubszej rury 🙂

    P.S. Czy uważacie, że ktoś mu za to płaci?

  3. Tak, płacą mu za to Behemoth i Chick Corea :). No i Szubrycht płaci bo nie miałby o czym pisać :))). A może i pan płaci, i pani płaci, i ja płacę… My płacimy…

  4. Czy Was już całkiem zaćmiło?!

    Przecież to oczywiste, że jak weźmiecie słowo jazz, dodacie kilka literek i odejmiecie niejedną, to wyjdzie „Jezus śmierć”. Nie lekceważcie tego przesłania…

    Idę posłuchać sługi szatana, niejakiego Garbarka. 😉

  5. Ja to widzę tak, że ten jego komitet ds. obrony przed sektami nie dostarcza mu takiej medialnej popularności, jak jego niedorzeczne akcje z jakimiś czarnymi listami, atakowaniem Pei, czy to, o czym pisze Jarek. I nawet jeżeli pomogli oni wyrwać się z sekt wielu ludziom, to jednak media będą chętniej mówić o jakichś satanistycznych zespołach i orgiach na cmentarzach. A pan Ryszard ma wyraźne parcie na szkło i dlatego wymyśla takie rzeczy. To, albo choroba psychiczna, jak zauważyła Anka 😉

  6. To, co mister Ryszard od lat konsekwentnie odpieprza, mnie nie dziwi. Bo ludzie z syndromem zaćmienia mózgu i chęcią pokazania się w tv na tym świecie zawsze będą. Śmieszy mnie natomiast, że zamiast olewać opinie takiego kogoś, ciągle się je upublicznia. Cóż, jeśli inaczej artystów wypromować się nie da, to może faktycznie etat by się dla Rysia znalazł ? ;D

  7. Widzę Jarek, że mamy podobne zdanie, co do koncepcji reklamy, proponowanej przez pana Nowaka.
    Mnie ten człowiek naprawdę fascynuje. Bo ileż to znosić musi upokorzeń, słów złych Szatanów w swojej, nierównej przecież, walce z ogólnym rozpasaniem artystycznym w tym kraju.

  8. Dla mnie największym sukcesem promocyjnym pana R. jest wylansowanie samego siebie i swojej działalności. Zaistnienie w mediach ale i poniekąd w świadomości publicznej jako coś w rodzaju rządowej, państwowej organizacji ekspercjiej którą przecież jego komitet tak naprawdę nigdy nie był. I tą etykietkę udaje mu się jakimś cudem ciągle utrzymywać mimo, że wielokrotnie wytknięto im dyletanctwo całe to Dominikańskie Centrum itd. przypomina raczej komórkę powołaną do rozpracowania i uprzykrzenia życia ewentualnej konkurencji na rynku dusz.

    Wspomniany w artykule Nergal „pokazał chłopa” kiedy nie pozwolił się traktowac jak jakiś tam wrzeszczący gówniarz pociągnięty farbką którego można potraktować z góry i dowolnie obsmarować. Pan R. rzucał paragrafami i myslał że tylko on potrafi a tu okazało się, że pan farbowany potrafi być poważny i skuteczny dowodząc swego przed sądem. Bardzo efektowny pstryczek w nos.
    A najbardziej zadziwiające jest dla mnie, że będąc wielokrotnie na imprezach oprotestowanych przez komitet nie zdarzyło mi sie NIGDY być nagabywanym do jakiejkolwiek sekty czy ruchu eligijnego, natomiast na ulicach miasta zdarzało mi się to wielokrotnie.

  9. swego czasu pisąłem na jednym forum, że pan Rychu to kiedyś się dostanie do rock’n’roll hall of fame w uznaniu za zasługi dla popularyzacji pewnych kapel.

  10. @ Yanush – pierwszy akapit

    Niestety, tak właśnie jest – pan R. jest powszechnie uważany za eksperta od sekt i uznawany nie tylko przez media i opinię publiczną, ale i w miarę poważne instytucje – vide: zeszłotygodniowa konferencja na UMK w Toruniu (o ile wydział teologii można nazwać poważną instytucją 😀 )

    • Co gorsza czytałem gdzieś, że występował także w roli biegłego sądowego :/
      Chyba zwyczajnie instytucje państwowe potrzebują takiegi „formalnego”, zorganizowanego ośrodka który byłby dla nich partnerem w temacie, zawsze pod ręką gdy sie pojawi tego typu problem prawdziwy lub nie. Tak prościej. A że fucha nie była specjalnie zajęta to zaopiekował się nią pan R. i my tutaj możemy się dowolnie natrząsać albo logicznie argumentować, ale nawet gdyby tego typu wymianę poglądów ktoś gdzieś tam wyżej przeczytał to i tak obali się to jako krzyki diobłów, sekciarzy i ateuszy.

      • Co jeszcze gorsze, nie wydaje mi się, żeby zakończenie działalności przez pana R. wiele zmieniło – w Bolandzie jeszcze długo za oficjalnego specjalistę od ruchów religijnych będzie uważany ksiunc\brat\ojciec\prałat itp. Gdyby nie było centrum dominikańskiego, pewnie byłoby kapucyńskie\franciszkańskie\karmelickie\jezuickie.

        Ten cały R. chyba wcale nie taki najgorszy, bo swoim nieumiarkowaniem sprowadza całą sprawę ad absurdum i ośmiesza cały ruch antysektowy 😀

      • A to już mnie wcale nie cieszy, bo akurat też nie jestem miłośnikiem sekciarstwa…

      • Zależy co rozumieć pod pojęciem ‚sekciarstwa’ – tak naprawdę większość grup, które powszechnie określa się jako ‚sekty’ to po prostu ruchy religijne niemogące się poszczycić dużą ilością członków i z tego powodu (oraz przez działalność pana R. z kompanią) uważane za coś gorszego od ‚mainstreamowych’ religii – w takim rozumieniu nie jestem ich miłośnikiem, tak samo jak i nie pałam uczuciem do żadnej religii.

        Natomiast co do marginesu w postaci sekt, że tak powiem, destrukcyjno – mainpulacyjnych, to oczywistym jest, że należy je zwalczać, ale nie przez wpychanie zaangażowanych w nie ludzi w objęcia innych fanatyków i manipulatorów, tyle że akurat legitymizowanych przez państwo/społeczeństwo, traktowanych jako przedstawiciele ‚oficjalnych’ wyznań.

        Powinienem był w zasadzie napisać, że cieszy mnie ośmieszanie chrześcijańskiego ruchu antysektowego, który jest niczym innym jak podbieraniem klientów w ‚dusznym’ biznesie pod płaszczykiem ochrony społeczeństwa przed jakimiś, często urojonymi, zagrożeniami.

Dodaj odpowiedź do Minus Anuluj pisanie odpowiedzi