Co ja powiem synowi?

Od kilku miesięcy znów regularnie słucham radia. Nie żebym sam się do tego rwał, bo nigdy nie topniejąca kupka nowości płytowych zwykle skutecznie odwraca moją uwagę. Ale radio pokochał mój niespełna siedmioletni syn. Najpierw przechodziliśmy etap fascynacji RMF-em, potem (krótko) RMF Maxxx i TOK FM. Na dłużej zatrzymaliśmy się przy Trójce, raczej na moją, niż jego prośbę. W końcu Igor odkrył Dwójkę… Zachwycił się, a ja razem z nim. Dzikie skoki przy identycznie idiotycznych hitach z listy Top 20 i małpowanie zawsze za głośnych reklam, zastąpiła nam pogodna zaduma nad operą albo koncertem fortepianowym. W wyjątkowo porywających momentach Igor wymyśla na poczekaniu jakieś choreo, na pograniczu wschodnich sztuk walki i tańca nowoczesnego, a kiedy dźwięki wydają mu się wyjątkowo dziwne, nieznajome, nowe – pyta mnie albo mamę, co to za instrument. Nie zawsze umiemy odpowiedzieć, a już na pewno nie zawsze odpowiadamy ze stuprocentową pewnością i równie mnie to martwi, co raduje. Słuchanie Dwójki – tej nudnej, stonowanej, spokojnej Dwójki – stało się bowiem dla nas zupełnie nieoczekiwaną, fascynującą przygodą. Dla mnie tym większą, że w serwisach Programu 2 Polskiego Radia wciąż mówi się o postaciach, które dla innych mediów nie istnieją. O wybitnych artystach, naukowcach, ludziach kultury. Szok! Dwójka to po prostu inny świat. Nie taki szybki, błyszczący i nowoczesny jak TVN24 czy Radio Zet, ale kto wie czy nie prawdziwszy…
Dobrze, że Igor jest na wakacjach u babci, bo gdyby jutro chciał posłuchać swojej ulubionej stacji i gdyby odkrył, że Dwójki nie ma, wpadłby w bezdenną rozpacz. Mi też nie jest do śmiechu, bo sprawa poważna. Dlatego poniżej znajdziecie apel redakcji Dwójki, w całości.


Kultura w zagrożeniu!
8 lipca radiowa Dwójka zamilknie na 24 godziny.
To protest przeciwko dramatycznemu spadkowi finansowania jej misji.

Pogarszająca się sytuacja finansowa Programu zmusiła nas do wyjątkowej formy protestu. To apel, który kierujemy do słuchaczy, naszych przyjaciół, do środowisk twórczych, kolegów dziennikarzy i tych, którzy decydują o losie publicznych mediów.
My – zespół Programu 2 Polskiego Radia, nie godzimy się na degradację najważniejszych elementów misji radia publicznego. Naszą działalność kulturalną i edukacyjną prowadziliśmy zawsze z pełnym zaangażowaniem i na najwyższym poziomie. Pogarszającą się sytuację finansową traktowaliśmy dotąd jako przejściowe kłopoty.
Dzisiejszy stan debaty o mediach publicznych odebrał nam nadzieję na rozwiązanie problemu w najbliższej przyszłości. Uwaga opinii publicznej jest kierowana niemal wyłącznie na problemy telewizji i na spory polityczne. Mamy wrażenie, że głos kultury jest w dyskusji lekceważony, a nasza działalność – pomijana i przemilczana.
Brak gwarancji stabilnego finansowania Polskiego Radia uderza przede wszystkim w Program 2, w całości utrzymywany ze środków publicznych. W tym roku nie stać nas już na organizację Festiwalu Muzycznego Polskiego Radia, z anteny znika twórczość współczesna, zarówno literacka jak i muzyczna. Nie mamy pieniędzy na zaplanowane nagrania i koncerty, nie możemy wesprzeć prestiżowych festiwali, które dotąd współorganizowaliśmy. Nawet nasza zgoda na radykalne zmniejszenie honorariów dziennikarskich nie rozwiązała tej trudnej sytuacji. Przed nami jubileuszowy Rok Chopinowski. Tradycja Polskiego Radia od początku istnienia zobowiązuje nas do włączenia się w jego organizację. W obecnej sytuacji finansowej wydaje się to nierealne.
Program 2 Polskiego Radia nie nadaje reklam, naszej działalności nie sposób powierzyć mechanizmom rynku. W krajach o rozwiniętej gospodarce rynkowej istnieją sprawdzone metody utrzymywania działalności takich programów, jak nasz. Tym większy niepokój budzi w nas brak jednoznacznych deklaracji osób, które decydują o losie polskich mediów.
Nie godzimy się na marginalizowanie kultury. My – zespół Programu 2 – nie chcemy walczyć sami!
8 lipca Dwójka zamilknie, zwracając w ten sposób uwagę na kwestie pomijane w debacie publicznej.
Na antenie – przez całą dobę – podawany będzie jedynie następujący komunikat:

Szanowni Państwo,
to jest akcja protestacyjna Zespołu Programu 2.
Nasze istnienie jest zagrożone między innymi na skutek dramatycznie zmniejszających się wpływów z abonamentu.
Tylko stabilne finansowanie pozwoli zachować na dotychczasowym poziomie naszą ofertę muzyczną, literacką i publicystyczną.
Tylko zapewnienie środków odpowiadających zakresowi pełnionej przez nas misji kulturalnej i edukacyjnej uchroni nasz Program przed nadaniem w najbliższym czasie ostatniej audycji: Requiem dla Dwójki.
Nie skazujmy radia publicznego na milczenie.

Zespół Programu 2 Polskiego Radia

Prosimy o solidarność z naszym protestem. Niech każdy zrobi to, co może.
Można: – zapłacić abonament
– skontaktować się ze swoim posłem
– napisać lub powiedzieć o nas w innych mediach
– pamiętać o Dwójce w sejmowych debatach

Można też do nas napisać:
dwojka@polskieradio.pl

19 thoughts on “Co ja powiem synowi?

  1. Na dwójce nawet głosy prezenterów są inne. Kilka lat temu to był mój muzyczny umilacz nocy numero uno…

  2. To dla mnie jedna z największych tajemnic tego świata: na Dwójkę nakłada się potężne obowiązki (nie tylko nadawanie, bo przecież obowiązkowe koncerty, nagrania, festiwale), a nie przekazuje się im środków na realizację tychże zobowiązań.

    To nawet nie złośliwość ani głupota. Ewidentnie nikt się nie orientuje, co tam przy al. Niepodległości się dzieje.

    Dwa lata temu w Jedynce, dużo lepiej przecież postawionej (słuchalność + reklamy) i jeszcze przed kryzysem, brakowało nam kasy na mleko dla gości. Do Dwójki pewnie pracownicy przynoszą własny cukier.

  3. Na tym właśnie polega tzw. kryzys. Sztucznie wytworzony krach gospodarczy, który ma pozostawić przy życiu najsilniejszych. A wtedy maluczcy się nie podniosą. Ani nowi nie powstaną.
    Dwójka, moim zdaniem, realizuje ( jeszcze ) misję radia przez duże „R”. Tego się słucha, jakby się tam było. A i muzyka inna, bo prawdziwsza. Ja już radia nie słucham ( dwójki czasem ), bo wszechobecność plastiku, elektro bitów i pseudo gwiazdek mnie przytłacza.

  4. cyt:
    ‚Program 2 Polskiego Radia nie nadaje reklam, naszej działalności nie sposób powierzyć mechanizmom rynku.’

    Wyjdę pewnie na ignoranta, ale dlaczego Dwójka nie może odejść od finansowania ze środków publicznych i nie zacznie działać wedle mechanizmów rynkowych ?
    Nie słucham Dwójki i może nie rozumiem jej fenomenu tak jak ogólnie nie rozumiem dlaczego telewizja której nie oglądam (choć w to pewnie trudno uwierzyć) i radio którego nie słucham ma być finansowane z moich pieniędzy ?

  5. Hrymrgrymnir: „Wyjdę pewnie na ignoranta” – zgadłeś 🙂 Dwójka nie może funkcjonować wg reguł rynkowych, tak samo, jak biblioteki nie mogą funkcjonować wg zasad rynkowych.

    Pamiętam, jak moja mama przeżyła odebranie Dwójce częstotliwości i związaną z tym utratę tego kanału. (Teraz, dzięki internetowi, ograniczony dostęp ma.)
    W „kulturalnym” Krakowie czasem ledwo Program Drugi słychać.

    Protest słuszny i, przynajmniej jeśli chodzi o nagłośnienie sytuacji, chyba skuteczny.

    P.S. Dzieci jeszcze nie mam, więc nie muszę im tłumaczyć potencjalnego zamilknięcia PR 2. A mój kot utknął na etapie RMF MAXX (to zawsze leci w poczekalni u weterynarza, chyba słusznie, jeśli rozumiecie aluzję).

  6. Powiedz Pan synowi, żeby wkluczył RMF Classic. Może i jest bardziej „laickie”, ale ma to i dobre strony. Szczególnie dla przeciętniaka, który nie oczekuje z wypiekami na twarzy na unikatowe nagranie koncertu z 1938. To jest nisza i nie widzę powodów, dla których powinniśmy za to płacić wszyscy.

    „bo przecież obowiązkowe koncerty, nagrania, festiwale”
    A czy to są charytatywne działania, na koncerty sprzedaje się bilety, można poszukać też innych sponsorów. Naiwnie wierzę, że można na tym nawet zarobić.

    Myślę, że są inne rozwiązania niż protestowanie.

  7. cytat za Przemysławem : Dwójka nie może funkcjonować wg reguł rynkowych, tak samo, jak biblioteki nie mogą funkcjonować wg zasad rynkowych.

    co mają biblioteki do radia ?

    to co pisze elsuchy dla mnie ma sens. Dlaczego Dwójka jako współorganizator koncertów, nagrań czy festiwali nie bierze żadnych udziałów w profitach ? Jestem z pokolenia przełomu komuny i demokracji. Finansowanie z środków publicznych, czyli że płacę ja, pan i pani też czy mi się to podoba czy nie źle mi się kojarzy.

  8. Ale Dwójka ma sponsorów do festiwali które organizuje, choćby Nowa Tradycja, także też tak do końca nie rozumiem. Okej, fakt faktem, że traktowana jest po macoszemu, ale na tej zasadzie to powinni wszyscy protestować, bo nie jest to przypadek odosobniony. Moja znajoma jest vice w radiowej jedynce. Wydawało by się ciepła posadka z kasą. Otóż nie. Kobieta nie ma czasu na nic, bo góra pocięła jej etaty i nie może nikogo przyjąć, sama musi załatwiać najważniejsze sprawy. I wcale nie zarabia dużo.
    Dalej, abonamentu nie płacą ludzie, to raz. Natomiast pytanie brzmi,czy tych pieniędzy jest tak mało, czy może jednak część gdzieś ginie…

  9. @ Hrymrgrymnir:
    Porównałem Dwójkę do bibliotek, ponieważ są to instytucje kulturalne, które po prostu muszą być w dużej mierze finansowane przez państwo, tak samo jak np. muzea. Tym różni się od TVP 1 i 2. Finansowanie ze środków publicznych kultury jest normalne we wszystkich cywilizowanych krajach i nie jest pozostałością po komunizmie.
    Słowa „nie rozumiem dlaczego (…) radio którego nie słucham ma być finansowane z moich pieniędzy” mają akurat w tym przypadku tyle samo sensu, co „nie rozumiem dlaczego biblioteki, do których nie chodzę, mają być finansowane z moich pieniędzy”.

  10. P.S. Sorry za robienie z tego takiej forumowej dyskusji, ale nie mogłem tego zostawić w spokoju.

    A wracając do wpisu: siedmiolatek – entuzjasta kultury „high-brow”, to jakiś obłęd zupełny. 🙂 Ja byłem w jeszcze młodszym wieku wielbicielem Matejki i Chełmońskiego. Chociaż ci malarze to raczej pop.

  11. @efowski: Właśnie przejrzałem foldery z dwóch ostatnich edycji Nowej Tradycji i nie ma w nim słowa o sponsorach festiwalu. jest jedynie pomoc w „ściągnięciu” konkretnego artysty z zagranicy. Zasadnicza i najważniejsza część festiwalu, czyli konkurs młodych zespołów oraz przegląd folkowej fonografii minionego roku są najwidoczniej finansowane ze środków publicznych.
    @Hrymrgrymnir: publiczne radio i telewizja są utrzymywane z tych samych powodów, co m.in. zabytki, których być może w życiu nie odwiedzisz, parki narodowe, do których nie wejdziesz czy drogi, po których nie przejedziesz. Porównanie z biblioteką jest zasadne, bo radio zapewnia dostęp do kultury audio, jak biblioteki zapewniają dostęp do kultury tekstowej.
    @elsuchy: nie porównuj proszę RMF Classic do Dwójki. To jednak zupełnie inny produkt o innym znaczeniu dla kultury.

  12. Kultura w zagrożeniu! Taaaa…

    Może warto spojrzeć na problem z innej strony. Witold Falkowski, Prezes Instytutu Misesa:

    „Bardzo lubię Program Drugi Polskiego Radia. Mogę tam słuchać muzyki poważnej, tzw. muzyki źródeł, wyrafinowanych dyskusji na tematy literackie, filozoficzne i społeczne, a także audycji z udziałem różnych przemądrzałych intelektualistów. Nie przeszkadza mi nawet to, że występujące tam postaci bywają inteligencko napuszone albo artystowsko egzaltowane. Jednak nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby zmuszać innych do słuchania właśnie tej rozgłośni i opłacania jej pracowników.
    Tymczasem wielu bardzo mądrych ludzi i wspaniałych artystów uważa, że przymus utrzymywania państwowego radia i telewizji z podatków (nazywanych czasem abonamentem) nie powinien podlegać dyskusji. Dziś strajkują sami pracownicy Programu Drugiego.

    Przyznam się, że zupełnie nie rozumiem, dlaczego ludzie tak inteligentni, twórcy, intelektualiści, radiowcy, marnują w ten sposób czas i energię, zamiast zastanowić się, jak sprzedać swoje niewątpliwie pożyteczne usługi. Nie rozumiem, dlaczego sztuka, choćby najwyższych lotów, nie może być traktowana jak inne dobra zaspokajające różne potrzeby człowieka. Wszak sami radiowcy są przekonani, że człowiek ma nie tylko potrzeby materialne, lecz także estetyczne i poznawcze, a skoro tak, to po co do ich zaspokajania kogokolwiek zmuszać? Doprawdy radiowcy i popierający ich intelektualiści mogliby bardziej wysilić mózgi i zadać sobie po prostu pytanie, czy radio musi być państwowe.

    W kręgach wolnorynkowych można czasem usłyszeć, że nawet Mises uważał, iż opery powinny być państwowe. Niedawno tę rewelację powtórzył David Friedman, z którym rozmawiałem krótko w czasie jego pobytu w Warszawie jesienią 2008 roku. Plotkę tę dementuje m.in. L. Rockwell (http://mises.org/story/7). Mises pisze tylko, że jeśli już opera jest państwowa, to państwo musi ustalać jej repertuar (Ludzkie działanie, s. 611).

    I o to w gruncie rzeczy chodzi. Etatyści chcą, żeby państwo ustalało repertuar rozgłośni radiowych. Temu służy system koncesji, różne rady radiofoniczne, państwowy przydział częstotliwości i o to wybuchają co jakiś czas bitwy między różnymi partiami politycznymi, które chciałyby, żeby obywatele słuchali ich repertuaru. Kilka lat temu zamknięto z hukiem prywatne lokalne Radio Rebelia, założone przez kilku młodych entuzjastów gdzieś pod Rzeszowem. Rozgłośnia cieszyła się dużą popularnością wśród miejscowych słuchaczy, mimo że radio nie nadawało żadnej sieczki, tylko poważne audycje o tematyce lokalnej, ambitną muzykę i wywiady. „Rebelianci” popełnili jednak niewybaczalny grzech: nie mieli koncesji. Podejrzewam, że zakaz działania takich rozgłośni wynika wyłącznie ze strachu etatystów przed konkurencją, a nie z troski o dobro publiczne ani potrzeby pełnienia „misji”. Bo jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to prawdopodobnie chodzi o zwalczanie wolnego rynku.”

    Czy w imię sympatii do Radiowej Dwójki czy TVP Historia warto finansować kolejne emanacje Kwiatkowskiego, Urbańskiego czy Farfała?? Czy stacji radiowych musi być sześć a telewizyjnych dziewięć?? Czy lepszym rozwiązaniem jest przymusowy pobór abonamentu czy też dobrowolne datki, publiczne zbiórki i grono oddanych telewidzów/słuchaczy??

    Przyznam szczerze, los mediów publicznych jest mi zupełnie obojętny. Radia prawie nie słucham, telewizji nie oglądam. Jest mi absolutnie obojętne czy reżimowa propaganda finansowana będzie w formie podatków czy też parapodatków. Życie…

  13. Dziękuję wszystkim za komentarze. Jak widać, warto rozmawiać 🙂

    Tekst pana Falkowskiego, przytoczony przez BlauLleo, przeczytałem z zainteresowaniem, ale bez zrozumienia. Mogę skomentować krótko, parafrazując klasyków: Liberalizm – tak, wypaczenia – nie.
    Albo długo: Grzecznie płacę podatki, bo państwo na mnie taki obowiązek nakłada. Wydaje mi się, jak pewnie każdemu, że płacę za dużo. A już przekonany jestem, że lwia ich część marnuje się przez niekompetencję urzędników, kulawe prawo, tudzież różnych takich, co to egzystują podwieszeni u państwowego cyca, choć zamiast wyjmować ze wspólnej kasy, co się da, mogliby się do niej dorzucać. Rozumiem jednak, że umowa społeczna jaką jest państwo, nakłada na nas wszystkich obowiązek finansowania działań i instytucji, które w warunkach wolnorynkowych sobie nie poradzą. Ktoś pisał o bibliotekach i zabytkach – to dobre przykłady. Z wolnych datków utrzymać ich się nie da, bo nikt przy zdrowych zmysłach (ja też) nie będzie wpłacał pieniędzy na 1000 bibliotek, z których nie ma ochoty korzystać i 250 zameczków, pałacyków albo kościołów, których nie planuje zwiedzić. Nie płaciłbym też za drogi, którymi nie zamierzam jeździć, lekarzy u których nie chcę się leczyć itp. itd. Państwo jest mi potrzebne głównie po to, żeby o te wszystkie rzeczy zadbać – i gdy okaże się, że los rzuci mnie gdzieś pod Małkinię, będzie mi miło jechać asfaltową drogą, która powstała również za moje grosze, zamiast tułać się przez bezdroża tylko dlatego, że wcześniej nie wpadłem na to, by do tej drogi się dołożyć. Oczywiście, można argumentować, że drogi są wszystkim potrzebne do życia, a kultura zupełnie nie, ale takich argumentów nie przyjmuję, bo nie 🙂
    IMO, istota problemu polega więc nie na tym czy płacić podatki (tu: abonament), ale w jaki sposób są one dystrybuowane. Jeżeli TVP1 i TVP2 ochoczo uczestniczą w wolnorynkowych przepychankach, proponując mi za moje pieniądze „M jak miłość” czy „Gwiazdy tańczą na lodzie”, albo kiepską publicystykę, a wszystko w dodatku gęsto oplecione reklamami, nie widzę powodu, dla którego miałbym się do tego dokładać. Takich mediów państwowych nie chcę. Niech sejm rzeczywiście uwolni TVP1 i TVP2 od ciężkiego brzemienia abonamentu i idącej za nim misji (ha!), i niech się biorą za bary z TVN-em czy Polsatem na równych prawach. Kłopot jednak w tym, że dokładnie z tego samego worka czerpie (choć znacznie mniejszą łyżką) TVP Kultura czy radiowa Dwójka. Może więc zamiast likwidować abonament warto byłoby przyjrzeć się dokładniej temu, na co jest wydawany? Może trzeba sprywatyzować TVP1 i TVP2, a tych, co nie poradzą sobie na wolnym rynku, bo dla reklamodawców są zupełnie nieatrakcyjni, wspierać? A może – co pewnie na rękę byłoby nadawcom prywatnym i chyba nie jest takim głupim pomysłem – kawałki abonamentowego tortu przyznawać wszystkim mediom, ale na konkretne projekty, w formie konkursu?
    Tak sobie marzę. Nie wiem jak to zrobić, nie wiem czy to w ogóle możliwe, ale przecież z podatków utrzymuję armię tęgich głów, która zna się na tym lepiej ode mnie i już dawno powinna była ten problem rozwiązać, bo – jak widać – wraca jak bumerang i zamieść pod dywan tego się nie da. BBC mi się marzy i proszę mi nie mówić, że to nie działa, skoro działa…

    @Przemysław – mój syn nie wie, że interesuje się kulturą wysoką. Zresztą, z równą pasją oddaje się słuchaniu Black Eyed Peas czy Outkast, co koncertom Chopina. Po prostu, słucha tego, co mu się podoba. Zazdroszczę mu. Sam potrzebowałem jakichś 20 lat, żeby odkryć, że tak można 😉

    • He he – wiem, że nie wie :). A ten wpis przekonał mnie do czegoś, do czego z jakiegoś powodu byłem wcześniej nastawiony negatywnie, a mianowicie, że warto dzieciom, także małym, puszczać klasykę. Jakoś dotąd, nie wiem, chyba uważałem, że trzeba dorosnąć i samemu się za to zabrać, czy jakoś tak.
      A te 20 lat, żeby odkryć, że można słuchać wszystkiego co się podoba: lepiej późno, niż wcale, u mnie podobnie było. A niektórzy nigdy tego nie odkrywają i potem słyszę „nie słucham tego gatunku muzyki” no i mnie krew zalewa :).

  14. ‚kawałki abonamentowego tortu przyznawać wszystkim mediom, ale na konkretne projekty, w formie konkursu?’

    trochę myślę podobna sprawa jak uczelnie czy też konkretne wydziały bardziej walczą o granty na projekty. to byłoby dobre myślę.

    drogi są opłacane też w paliwie więc ten kto nie tankuje nie do końca dokłada się do dróg 🙂

    teatry to również instytucje kulturalne a chyba same sobie radzą finansowo ?

    • Konkursy na granty do radia? Utopijny pomysł. Kto ma radio ten ma władzę, oni tak łatwo nie popuszczą i tej władzy nie oddadzą.
      Przykład z ulicami jest chybiony, pieniadze „z benzyny” idą wszędzie(czytaj dziura budżetowa) tylko nie na naprawę dróg.
      Pewien pomysł to taki mały quiz przy płaceniu abonamentu – odhaczamy na blankiecie zapłaty daną stację której słuchamy i ona otrzymuje 50% naszego abonamentu.

  15. Nie wiem o co ten płacz, zwykły brak kasy. Kiedyś była fajna stacja pod tytułem BIS – ogólnie stacja dla młodzieży, ale muza nawet, nawet.(mam ich dwie składanki). Któregoś dnia przełączam na BISkę i co słyszę jakiś chłam. Co sie potem okazało, nowemu zarządowi PR nie podobały się podobno nocne audycje o metalu i takie tam(właściwie to wszystko 😦 ).
    A więc problem braku kasy jest jeszcze do rozwiązania, gorzej gdy przyjdzie prikaz z góry – rozmontować stację – wtedy „umarł w butach”

  16. Maćko, mnie to się wydaje, że poza programem pierwszym tvp i radia, paru sponsorów na plakatach to bywało;]
    A poza tym, nie przypadkiem Fundacja Batorego?;]
    Moje zdanie jest takie, promowanie kultury inteligentnej jak najbardziej, ja to doskonale rozumiem, sam wolę się taką zajmować (chociaz przyznaję, zdarza mi się obejrzeć jakąś papkę ). Natomiast jestem zdania, że to się to trochę późno obudzili to raz. Dwa, no sytuacja jest taka, że tam się tym nikt nie przejmuje, bo walczą o stołki( i nie mówie o TVP). Natomiast jestem również zdania, że można jednak próbować zainteresować tym sponsorów. Sprawa prosta: chcesz promować kulturę, wykorzystuj wszelkie metody.

  17. Nieśmiało dołączę się (trochę spóźniony) do dyskusji. O tym, czy płacić abonament, czy nie płacić było. Więc nie będę się powtarzał, finansować TVP nie zamierzam, choćbym sam został jej prezesem i tyle.

    Pojawiło się w dyskusji pytanie – czy faktycznie nie da się znaleźć źródeł finansowania dla takiego programu, jak PR II.

    Może to nie to samo, ale posłużę się przykładem, bo moim zdaniem wcale nie jest tak, że muzyka klasyczna to taka nisza, na którą nie da się znaleźć pieniędzy.

    Cóż, większość ludzi słuchających muzyki klasycznej wie, co to jest festiwal w Salzburgu. Przedstawiał go nie będę, a że koncerty tam są wyprzedawane do cna, to powszechnie wiadome. Ostatnio dotarła do mnie wiadomość o festiwalu, który odbywa się tuż za miedzą (300 km z mojego miasta to przecież taka sama odległość, jak do Wa-wy). Chodzi mi o festiwal w Moritzburgu k. Drezna.

    http://www.moritzburgfestival.de/english/index.html

    Tutaj link do strony. Jeśli dołożymy do tego niesamowicie dobrze przygotowaną promocję (materiały promocyjne, nagrania, ulotki, plakaty) to nagle okaże się, że wcale – mimo kryzysu – nie ma problemu ze znalezieniem źródeł finansowania. I co ważne – to nie jest festiwal, na którym występują sławy z pierwszej ligi klasyki (no, przynajmniej większość z nich).

    Dlatego też uważam, że takie podejście, jakie zaprezentowali ostatnio ludzie z PR II to strzał w kolano. Ze efowskim: „chcesz promować kulturę, wykorzystuj wszelkie metody”

Dodaj komentarz