Gęba na kłódkę

Wszystkich miłych ludzi, którzy zaglądają (czy raczej „zaglądali”) na tego bloga w poszukiwaniu nowych wpisów i zżymają się, że tu tylko puste butelki i wicher wieje, najmocniej przepraszam. Nie mam czasu i – prawdę mówiąc oraz przede wszystkim – ochoty na prowadzenie bloga w dotychczasowym kształcie i niniejszym ogłaszam zawieszenie broni.

Podglądanie i złośliwe komentowanie potknięć celebrytów oraz kolegów po dziennikarskim fachu tak się rozpowszechniło, że nie widzę w tym już niczego fajnego, ani potrzebnego. Takich Wojewódzki-wannabies mamy już dzisiaj w co drugiej gazecie, a także w niejednym radiu i portalu. Zostawiam więc bardziej sfrustrowanym kolegom kopanie leżącego (a więc wyzłośliwianie się pod adresem Eurowizji czy innych Bajmów), podobnie jak dopierdalanie się do czegoś, czego się nie zna lub nie rozumie oraz promowanie znajomych i siebie samego (przede wszystkim) między wierszami. „Mocny w gębie” ożyje, jeśli znajdę na niego inną formułę, albo jeśli w związku z wiekiem skoczy mi poziom mizantropii.

Odpuszczam, bo cykliczne, doroczne walenie w te same cele nie ma sensu. Wszystko, co miałem do powiedzenia na temat Fryderyków już tu i w „Przekroju” powiedziałem – i w związku z tym, że nic się nie zmienia, nie mam nic do dodania. Podobnie jak o Opolu, Eurowizji, telewizjach śniadaniowych, talent shows itp. itd.

Odpuszczam też i dlatego, że jak mnie coś irytuje lub bawi, łatwiej mi i szybciej zareagować jednym zdaniem na facebooku – ku uciesze lub zażenowaniu znajomych – niż konstruować dłuższy blogowy wywód.

Ale odpuszczam również dlatego, że ostatnio dziennikarzem już tylko bywam – niestety, ale nie można mieć wszystkiego… – za to przede wszystkim jestem aktywnym uczestnikiem wydarzeń. Nie będę się czepiał Open’era, skoro jestem zaangażowany w organizację dwóch innych festiwali (nota bene, zapraszam na Electronic Beats do Gdańska już 28 kwietnia – i radzę się spieszyć, bo zaraz pewnie zabraknie biletów). Nie będę pisał o muzycznych mediach, czy raczej nędznych zgliszczach po nich, skoro prowadzę T-Mobile Music (i to – mogę się pochwalić – z powodzeniem, czytelników przybywa, a i poziomu materiałów nie muszę się wstydzić). Nie mogę się już natrząsać z „Wprost”, bo dawno odbił się od dna i dzisiaj właściwie nie ma się z czego śmiać, za to chętnie napisałbym co myślę o „Przekroju”… ale nie, nie mogę, nieelegancko byłoby tak o tygodniku, który niedawno opuściłem (na własne życzenie), a poza tym – serce krwawi.

W dodatku, co tu kryć, z racji pełnionych funkcji muszę dobrze żyć nie tylko z tymi, których podziwiam i szanuję, ale także z tymi, których czasem chętnie bym uszczypnął. Nie będę więc udawał ostatniego sprawiedliwego i ikony niezależności.

Skoro jednak nie chcę i nie mogę być szybkostrzelnym komentatorem od wszystkiego, postaram się być przede wszystkim kimś… pożytecznym. Wierzę, że to co robię – nie sam, ale ze świetnymi, wartościowymi ludźmi – ma sens i że lepiej zorganizować jeden dobry koncert, niż opluć sto gównianych. Zamiast narzekać i lamentować, że polskie media muzyczne pukają w dno od spodu, wolę zakasać rękawy i zrobić coś dobrego, a przy tym potrzebnego. Zamiast zrzędzić, że mało jest w Polsce dobrych debiutów, wolę pomagać, choćby w taki sposób, w jaki robimy to w Zrób Głośniej! – przez dzielenie się doświadczeniami z muzykami, którzy mają już umiejętności i entuzjazm, ale jeszcze nie bardzo wiedzą, jak skutecznie działać w tym naszym szołbizie.

Czasem ludzie pytają mnie, co ja właściwie teraz robię, bo tempo, w jakim ostatnimi czasy zmieniałem adresy, projekty i plany, mnie samego przyprawiało o zawroty głowy, więc nie dziwię się, że inni nie potrafili nadążyć.

Oto plany na bliższą i dalszą przyszłość:

1) Rozwój portalu T-Mobile Music. Plan jest prosty – to będzie najlepsze (jakościowo) i największe (zasięgiem) muzyczne medium w języku polskim 🙂 A że z racji na możnego mecenasa (czy raczej fundatora i właściciela portalu), nie musimy się kłaniać ani wytwórniom, ani reklamodawcom, nie musimy iść na skróty szukając pustych klików w teksty o gołych dupach – to naprawdę może się udać. Trzymajcie kciuki.

2) Electronic Beats Festival – najbliższy, jak już wspomniałem, pod koniec kwietnia w Gdańsku. Ale EB to nie tylko pojedyncze imprezy, ale cały program muzyczny – w Niemczech funkcjonujący od ponad dekady – który zamierzamy z powodzeniem rozwijać w Polsce. Zakres zainteresowań: ambitna elektronika i okolice.

3) Książka o Vaderze – tak, tak, będzie. Wiem, że przekroczyłem deadline’y i granice przyzwoitości, za co przepraszam przede wszystkim Petera, ale i fanów zespołu, ale wiem też, że dokładam wszelkich starań, by efekt finalny wynagrodził wam oczekiwanie. Slayer to przy tym mały pikuś.

4) OFF Festival – nie zajmuję się już PR-em, nie prowadzę strony, nie przydzielam akredytacji. Ale tak całkiem, na amen, rozstać się z tym znakomitym festiwalem nie umiałem 🙂 Na pewno więc będę znów współtworzył książeczkę festiwalową i cieszę się, kiedy czasem mogę coś szepnąć Arturowi na ucho. Ale nie, nie mogę załatwić występu na Offie – tylko jeden człowiek o tym decyduje i wy już dobrze wiecie, kto to.

5) Płyta Lux Occulta – już jest niemal gotowa, prawie wszystkie ślady nagrane. Ale niech się za bardzo nie cieszą fani (jeśli jeszcze tacy żyją) poprzednich naszych wydawnictw, bo to zupełnie inna muzyka. Metalowa być może z ducha, przez mroczny nastrój, ale na pewno nie z brzmienia. Nie wiemy jeszcze, kiedy się to ukaże, bo sporo roboty przed nami (w tym nagranie wokali, których na razie nie umiem jeszcze sobie wyobrazić, co dopiero wykonać), ale będzie na pewno.
Za to koncertów nie będzie, więc proszę o nie nie pytać, nie proponować, nie zapraszać.

Jest jeszcze coś, i jeszcze… Ale nie będę się chwalił, żeby nie zapeszyć.

Dziękuję za uwagę, komentarze i czas, który tu zostawiliście. Najlepszego!

26 thoughts on “Gęba na kłódkę

  1. Szkoda, ze to już koniec ale fajnie, w uczciwy sposób stawiasz sprawę, pełne zrozumienie i szacunek. Powodzenia!
    p.s. nowa Lux Occulta, jak miło hehe

  2. Ze swojej strony szczególnie trzymam kciuki za książkę o Vader. Rozumiem, że Twoja wizyta na piątkowym koncercie Petera i ekipy w krakowskiej Fabryce, będzie wieńczyć dzieło 😉 Powodzenia i wszystkiego dobrego!

  3. Nieważne, że butelki puste. Ważne, że trunek był zacny.

    PS
    Czyli nikt już nie spyta, kiedy nowa płyta Lux Occulta. Teraz będą pytać, kiedy koncerty Lux Occulta 😉

    • Przecież Szubrycht skończył się już na „The Forgotten Arts”.
      Teraz robi muzyczne imprezy dla modnie ubranej lanserki z dużych miast.

      • >>>będzie lada moment
        Fajnie 🙂

        A przy okazji mam jeszcze jedno pytanie/prośbę:
        >>>Odpuszczam też i dlatego, że jak mnie coś irytuje lub bawi, łatwiej mi i szybciej zareagować jednym zdaniem na facebooku

        No właśnie – a może zdecydowałbyś się na możliwość subskrybcji Twoich postów na FB?
        Twoje opinie/sądy/znaleziska wciąż są ciekawe dla „kilku” osób do których niewątpliwie się zaliczam

  4. Szkoda. Czasem się wykłócałem i miałem inne zdanie, ale zawsze z przyjemnością tu zaglądałem.
    Powodzenia Jarku

  5. Szkoda. To był jeden z najczęściej odwiedzanych przeze mnie blogów. Ostatnio niestety głównie po to, żeby zobaczyć, że znów nie ma nowego wpisu ;). Niemniej dziękuję za ciekawą, niesztampową, niezależną lekturkę – to, co się dzieje na T-Mobile Music też jest zacne. Życzę powodzenia na wszelkich dalszych drogach życia.

    • Dzięki…, chyba rzeczywiście czas odszukać Szubrychta na fejsie.
      Czekam na książkę i płytę..
      Powodzenia

  6. Swietnie, ze wyjdzie nowa Lux Occulta, ale sadzac po tym krotkim opisie bedzie to jakies straszliwe gowno. Mam jednak cicha nadzieje, ze sie myle. Dionysos to bylo mistrzostwo swiata – 10/10.
    Ksiazke o Vaderze pewnie kupie, chociaz pewnie bedzie tak kiepska jak ta o Slayerze.
    Pozdrawiam.

  7. świetnie, że jeśli nie bawi, brakuje czasu i najzwyczajniej jest uczciwie wobec siebie (przede wszystkim) i innych zaprzestanie działalności w obecnej formule. Oczywiście nieco szkoda, to był jedyny blog na który zaglądałem i nie żałowałem straconego czasu. Dowiedziałem się o kilku nowych, interesujących rzeczach / inicjatywach / kreacjach o których żadne jedno zdanie na fb nie będzie mi w stanie za wiele powiedzieć, tym bardziej że nie mam tam konta.
    Ktoś zauważył, że skończyła się era pytania: kiedy reaktywacja Lux Occulta, a zacznie się pytanie o koncerty: sam autor mówi wprost że nie będzie i nie będę ułatwiał cytatem, czy innym CTRL+C CTRL+V. Ciekaw jestem nowej formuły.
    Życzę powodzenia we wszelkich przedsięwzięciach.
    pozdrawiam
    Michał

  8. Witam.

    Przy okazji rozmowy o Lux Occulta chciałem o coś zapytać. Pytanie kieruję do autora tekstów oczywiście i mam nadzieję, że odpowie. Panie Jarku, czy podczas pisania tekstów do albumu Dionysos posiłkowałeś się książką Karla Kerenyi dionysos? Jeśli nie, to czy mógłbyś podać inspiracje? Zawsze mnie to ciekawiło.

    Fani Lux Occulty jeszcze żyją :), co najwyżej mają już trochę wiecej lat niż kiedyś.

Dodaj komentarz