Megalomanom z U2 jeden rekord – natychmiastowe dotarcie z płytą do pięciuset milionów ludzi – nie wystarczył, więc od razu zabrali się za pobijanie następnego: „Mircle (of Joey Ramone)” to odważna próba skomponowania piosenki z najdłuższym „ooooooooo“ na jednym oddechu. Szacun.
Kolega na FB podpowiedział, że może dobrze, że wielu ludzi dowie się o istnieniu Ramones. No, fajnie by było. Gorzej, że większości z tych, co się dowiedzą, pewnie nie będzie się chciało sprawdzić i umrą przekonani, że Ramones brzmieli mniej więcej jak ta nowa pieśń Bono i kolegów.
Swoją drogą – fascynuje mnie galopująca mitologizacja muzyki. Coraz mniej się jej słucha, coraz więcej o niej gada, wspomina, buduje pomniki, kręci filmy, pisze książki… Nie, żebym narzekał, bo sam z tego żyję, ale kurde, nie spodziewałem się konkurencji ze strony Bono.
Ale co tam płyta (nie słuchałem jeszcze, bo nie chciało mi się włączyć iPada od miesiąca, sorry), ważniejszy jest sposób w jaki została podana. Apple to firma, która na każdym kroku podkreśla swoją innowacyjność i odmienność, więc nijak nie rozumiem, co tam robi U2? Jakby Aphex Twina nowego (ładny jest, nie powiem) tym wszystkim miłym, Bogu ducha winnym ludziom do posłuchania wrzucili, to by było coś. A już najlepiej jakby coś naprawdę nowego znaleźli i katapultowali z nicości undergroundu między gwiazdy… No bo jeśli nie oni, to kto? Kurde, przez jedną noc, przy okazji premiery głupiego telefonu, można by pod strzechy wprowadzić zupełnie nowy gatunek muzyczny!
A w ogóle co to za gadanie, że U2 jest za darmo i powinienem być wdzięczny? Dla tych fanów zespołu, co nietanich gadżetów z nadgryzionym jabłkiem nie mają, to po prostu ultimatum – kupujesz co trzeba, albo wypadasz z obiegu. Za darmo to płyty rozdawali Radiohead czy NIN i chwała im za to. Przypadek U2 to po prostu promocja sprzedaży.*
Na koniec pieśń z czasów, kiedy wszystkie dzieciaki nie chciały mieć nowego iPhone’a, ale miały inne ambicje…
* Redaktor Wawro w wiadomości prywatnej słusznie zwrócił mi uwagę na fakt, że „Songs of Innocence” sprezentowano klientom iTunesa, więc to kwestia nie hardware’owa, ale software’owa – co faktycznie umożliwia dostęp do płyty tym, co nie mają iPhone’ów, ale oczywiście nie zmienia faktu, że to promocja sprzedaży.