Przecieram ze zdumienia zaspane oczęta – Moja Adrenalina w „Dzień Dobry TVN”! Powód ku temu rzeczywiście gruby na tyle, że nawet telewizja śniadaniowa nie mogła się oprzeć. Oto bowiem na ścieżce dźwiękowej „Essential Killing”, nagrodzonego w Wenecji filmu Jerzego Skolimowskiego, pojawiły się dwa utwory warszawskiego kwartetu – „nietoleruje-bije” i „y dopatrzenia”. Ciekawa sprawa, dobrze byłoby sprawdzić, dlaczego właśnie ich pan reżyser zaszczycił swoim wyborem…
Mogło być pięknie, tym bardziej, że Mojej Adrenalinie pozwolono zagrać jeden numer w studiu. Niestety, wyszło jak zwykle – prowadzący wykorzystali wizytę grupy do powtórzenia wszystkich nieśmiesznych dowcipów i wszystkich stereotypów o metalu, jakie udało im się spamiętać.
Zaczęło się od dowcipasów, że Kindze Rusin szumi w głowie po próbie zespołu. Za to wyznanie Rafała, gitarzysty, że muzyka jest dla niego przedłużeniem medytacji, wywołało ogólną wesołość. No bo jakże to tak, tu medytacja i wyciszenie, a tu taka napierdalanka, że aż pani Kinga globusa dostała… Kiedy Bartosz Węglarczyk usłyszał, że jeden z muzyków pracuje w branży turystycznej, błysnął pytaniem: Co, sprzedajesz wycieczki do piekła?, a gdy już zespół złapał za instrumenty, nie mogło zabraknąć sakramentalnego: Prosimy nie regulować odbiorników. Bartoszu Węglarczyku, ile ty masz lat? Osiemdziesiąt? Pierwszy raz widziałeś na oczy gitarę elektryczną?
Jak na ironię, powstająca właśnie druga płyta Mojej Adrenaliny (jej roboczy tytuł brzmi „abcdefghijklmnoprstuwxyz”) opisywać będzie zjawisko nazwane przez członków zespołu „kapitulacją języka”. Trudno się dziwić, jeśli na każdym kroku mają takie źródła inspiracji.
Moja Adrenalina nie dała ciała. Zagrali świetnie, a pomiędzy błyskotliwymi żartami prowadzących, Karol i Rafał próbowali wcisnąć kilka ciekawych informacji. Niestety, wizyta grupy w „DD TVN” została wzięta przez niebieską telewizję w olbrzymi cudzysłów, brakowało tylko pędzącego dołem scrolla: Szanowni Państwo, ten stary wariat Skolimowski wpuścił ich co prawda do filmu, ale jak widzicie, to nic poważnego, to hałaśliwa zabawa małolatów. Nie interesujcie się tym. Nic tam nie ma.
Na szczęście w dalszej części programu „Dzień Dobry TVN” zajęło się już prawdziwą muzyką, robioną przez naprawdę utalentowanych artystów. Dowiedziałem się, że mistrz Rubik odnosi w Ameryce oszałamiające sukcesy, a Mezo masakrujący Grechutę parę minut później był „fajny bardzo” i Węglarczyk był szczęśliwy, że dzięki młodym ludziom piękna polska poezja żyje. No i pięknie, i dzień dobry, ja też panu redaktorowi życzę słodkiego miłego życia.