Grzywka Alexa Kapranosa

Wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazywały na to, że pierwsza edycja Selector Festival spotka się ze znikomym zainteresowaniem ze strony publiczności. Po pierwsze, Kraków to trudne miasto. Po drugie, konkurencja mocna – zarówno w samym mieście (darmowa impreza w Nowej Hucie w piątek, tani Kult w sobotę), jak i poza nim (przed chwilą Kylie i mnóstwo innych imprez okolicznościowych, w ten sam weekend Global Gathering w Poznaniu). Po trzecie, bilety drogie. Po czwarte, gwiazdy zacne, ale w Polsce niezbyt mocno ograne i opisane. Po piąte, obrzydliwa pogoda od tygodnia z okładem. I tak dalej, i tak dalej… tłumaczyłem dzisiaj znajomemu, kilka godzin przed imprezą. Pomyliłem się i dobrze mi z tym, bo trudno się nie cieszyć z tego, że fajna muzyka ma jednak u nas sporo fanów. Języki obce w kolejkach po napoje i pod sceną dowodzą, że i turyści dopisali. Tym lepiej. Niech przyjeżdżają do nas na festiwale, my już się dość do nich najeździliśmy.

Numerem jeden pierwszego dnia był dla mnie Dizzee Rascal. Świetne podkłady, mocne i hałaśliwe, jeszcze lepszy flow głównego bohatera i bardzo dobry kontakt z publicznością. Fisherspooner? Sporo działo się na scenie – jakieś lustra, neony, balety, roznegliżowane laski i panowie z fluorescencyjnymi krawatami – ale muzyka, o ile w miarę podoba mi się z płyty, na koncercie nużyła. Röyksopp chyba nieźle, ale byłem już tak padnięty, że wytrzymałem raptem dwie piosenki… Zgodnie z przewidywaniami największy szał był na Franzu. Nie dziwię się, bo koncert bardzo energetyczny, refreny chwytliwe, rytmy proste i skoczne. Szkoda tylko, że cały repertuar zespołu to właściwie wariacje na temat jednej, no może dwóch piosenek. Gdyby istniała sprawiedliwość na świecie, zamiast Franza Ferdinanda oglądalibyśmy dzisiaj Fratellis – grają podobnie, ale są bardziej zadziorni, mają lepsze piosenki i bardziej imprezowe refreny, a przy tym lepiej radzą sobie na scenie. W Anglii mają fanów, ale poza nią jakoś się nie przebili. Szkoda.
A co do grzywki Kapranosa – kiedy ja miałem podobną (środek podstawówki) i podobnie wchodziła mi do oczu, mama mówiła, że nieładnie odrzucać ją takim łobuzerskim szarpnięciem głowy. Alexowi widać nie miał kto o tym powiedzieć, bo głową potrząsał, a dziewczęta piszczały. Jakbym wtedy wiedział, że to tak działa na płeć piękną, może udałoby mi się mamę przekonać, żeby mi grzywki nie ścinała…