KęKę, czyli warto rozmawiać

Fajnie jest porozmawiać z kimś podobnym do siebie. Można się nawzajem ponakręcać, utwierdzić w jedynie słusznych poglądach, miło i przyjemnie spędzić czas. Wiem, że dla ludzi mniej społecznie upośledzonych ode mnie nie będzie to żadne odkrycie, ale ja dopiero na starość zaczynam rozumieć, że rozmowa naprawdę ma sens, gdy rozmawia się z kimś, kto wydaje ci się inny. Wystarczy słuchać, nie przekonywać na siłę do swoich racji i robi się ciekawie…

Zanim ukazały się „Trzecie Rzeczy” nie przyszłoby mi do głowy, żeby umówić się na wywiad z KęKę – zresztą mam wrażenie, że on nie chciałby wtedy rozmawiać ze mną. Fascynował mnie, choćby tym, że nie ruszając się ze swojego Radomia podbił całą Polskę, ale jednocześnie odpychał. Jego rap? Nie podobał mi się i nie próbowałem się do niego przekonać. Ale kiedy ukazała się nowa płyta, od razu wiedziałem, że trzeba pogadać. Niby niewiele się zmieniło, ale zarazem zmieniło się wszystko i chciałem zrozumieć, czy raczej w nim – nadawcy komunikatu – czy we mnie, jako odbiorcy. Dlaczego nagle KęKę, wcześniej za grubym murem, znalazł się w mojej głowie?

Mail? Telefon? Skype? Nieee, to ostateczność. Może fajnie zadziałać, kiedy się znacie. Ale tu nie było innego wyjścia – wsiadłem do czerwonego autokaru i pojechałem do Radomia. Poznałem rodzinę Piotrka, zjedliśmy razem po kotlecie w jego ulubionym barze, gadaliśmy w aucie, czekając aż jego syn wyjdzie ze szkoły. Cud, że nas wtedy nie gliniarze nie zgarnęli – dwie takie gęby czające się pod szkołą, to mogło budzić podejrzenia 😉

No i chyba wyszło dobrze. Albo inaczej – wyszło tak, jak trzeba. Mało pytałem, dużo rozmawialiśmy. Poważnie, otwarcie i szczerze. Dlatego polecam tę rozmowę i – oczywiście – ostatnią płytę KęKę, która jest dla tego wywiadu niezbędnym kontekstem.


Jeszcze jedno. Po tej mojej wycieczce do Radomia oraz po niedawnej rozmowie z Mesem (to już w kolejnym numerze „Gazety Magnetofonowej”), uświadomiłem sobie, że bardzo lubię robić wywiady z raperami. Oni bowiem, czy chcą czy nie, są zakładnikami obowiązującej na tej scenie szczerości i otwartości. Nie takiej szczerości, jak z rockowej kliszy, która opiera się na kilkudniowym zaroście i staniu na scenie w rozkroku – raperzy po prostu muszą mówić prawdę. Nie ma przyzwolenia na uniki, nie ma tematów tabu. Można ewentualnie nie rozmawiać w ogóle, ale jak już gadasz, musi być do spodu.

Czy na szczerości można stracić? Oceńcie sami. Polecam szczególnie tym muzykom, którzy zgadzają się na wywiad, ale boją się powiedzieć cokolwiek w trosce o wizerunek. Może zresztą słusznie. Może o wizerunek nie muszą się martwić tylko ci, którzy mają charakter i charyzmę.

Marta i Piotrek, dzięki za spotkanie.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s