Nieśmiertelne piękno, które zachwyt wzbudza

Scott Walker wielkim artystą jest.
Myślicie państwo, że tego rodzaju aksjomaty zostały skompromitowane przez Witolda Gombrowicza niemal sto lat temu i że wstyd w naszej postmodernistycznej, arcyironicznej epoce z czymś podobnym wyjeżdżać? Czytając „Ferdydurke” w liceum też tak myślałem. Ale dzisiaj wiem, że Juliusz Słowacki rzeczywiście wielkim poetą był, być może największym z piszących po polsku. A jeżeli Gałkiewicza nie zachwyca, to prośbą, groźbą lub torturą trzeba Gałkiewicza zmusić do obcowania ze spuścizną Słowackiego. Do skutku. Aż Gałkiewicz pojmie Słowackiego i pokocha bezgranicznie.

Chętnie zastosowałbym tę samą metodę w sprawie Scotta Walkera – absolutnie nie przyjmuję tłumaczenia, że to nie jest dobre, że się nie podoba, że nie pasuje. Chętnie namaczałbym wszystkich w Walkerze, choćby siłą, aż do całkowitego zmięknięcia. Niestety, nie mam technicznych możliwości, więc póki co – zanim przejdę do omówienia jego najnowszego dzieła – tym, którzy Scotta jeszcze nie kochają, zaproponuję dwie piosenki z poprzednich płyt. Proszę się skupić. Proszę odłożyć jedzenie, zamknąć okno, dziecku usta zakleić taśmą. Proszę to uważnie, aktywnie przesłuchać.

Dziękuję.

No więc trzy lata temu wielki Scott Walker został w brawurowym akcie bezczelności zaproszony przez Sunn O))) do gościnnego udziału w nagraniach znakomitego skądinąd albumu „Monoliths & Dimensions”. Odmówił, ale o dziwo nie przeklął ich, nie pożarł, ani nawet nie obraził się na stulecia, lecz rzucił życzliwym uchem na dokonania amerykańskich herosów drone metalu. Na tyle przypadli mu do gustu, że zamiast zaszyć się w swej samotni na kolejne długie lata, tuż po premierze solowego albumu „Bish Bosch” Walker zaczął komponować nowy materiał, z myślą o Sunn O))). Tym razem to on ich zaprosił do współpracy. Tym razem – o to staremu lisowi chodziło – na własnych warunkach.

Sunn O))) oczywiście propozycję przyjęli, bo szalonemu Scottowi się nie odmawia, ale już po pierwszych minutach spędzonych z „Soused” nie można mieć wątpliwości – Walker brutalnie zdominował młodszą o pokolenie formację. Nie tylko dlatego, że kiedy zawodzi tym swoim barytonem ptaki zatrzymują się w locie i spadają z hukiem na ziemię, a najżwawsze partie instrumentalne więdną z cichym jękiem. Również dlatego, że komponując materiał teoretycznie dla Sunn O))), nieszczególnie przejął się ich dotychczasowymi dokonaniami. Owszem, zostawił trochę przestrzeni na kruszące mury drony, lecz zmusił ich też do grania riffów, albo po prostu do chowania się gdzieś w tle, za ponuro pobekującymi dęciakami, rozwibrowaną elektroniką i innymi strasznymi dźwiękami nieznanego pochodzenia, charakterystycznymi dla jego solowych płyt.

I tylko czasem, gdy wokalista pozwala sobie na chwilę oddechu, jak w finale „Bull“, a gitary wciąż suną naprzód, powolne, ale nie do powstrzymania, niczym kra podczas roztopów, przypominamy sobie, że to przecież Sunn O))), jedna z najlepszych okołometalowych orkiestr na tym łez padole… Swoją drogą, czy może być lepsza okazja do nazywania ziemi łez padołem niż premiera wspólnej płyty Sunn O))) i Walkera? 😉

Znam „Soused” już na pamięć, ale pisanie o tej płycie przychodzi mi z trudem. Ze względu na jej bogactwo i transgatunkowy charakter – to na pewno. Ale przede wszystkim dlatego, że mam do niej bardzo emocjonalny, osobisty stosunek. Nie pamiętam kiedy tak bardzo czekałem na nowe wydawnictwo, kiedy byłem tak podekscytowany i zaniepokojony zarazem, jak na wieść, że spotyka się jeden z moich ulubionych zespołów z jednym z nielicznych idoli (choć to chyba nie tak źle, że z czterema dychami na karku wciąż jeszcze mam jakichkolwiek idoli, prawda?). Byłem zaniepokojony, bo Sunn O))) i Scott Walker osobno są tak bliscy doskonałości, że obawiałem się jakiegoś błędu w matriksie, implozji, konfliktu serologicznego… Bo to przecież zbyt piękne, żeby tak po prostu mogło się udać!

soused

Po pierwszym przesłuchaniu byłem lekko rozczarowany. Gdzie trzęsienie ziemi? Po przesłuchaniu trzydziestym, a może pięćdziesiątym wiedziałem już jednak na pewno – to jest płyta roku. Wszystko się zgadza. Pełzająca Apokalipsa trwa w najlepsze, tak jak to sobie ze Scottem, Gregiem i Stephenem zaplanowaliśmy.

PS Przy okazji: Sunn O))) czyta się jak angielskie słońce: „san”. Po prostu.

PPS W ostatniej „Polityce” (jeszcze tylko dzisiaj w kioskach, później tylko w sieci) znajdą państwo mój tekst o Walkerze – o czym donoszę z radością, bo nie jest to artysta, który zbyt często pojawia się w polskich mediach głównego nurtu. Tekst zresztą jest nie tylko o nim, ale również o innych takich, co zaczynali na listach przebojów, od piosenek lekkich, łatwych i przyjemnych, po czym z dumą popełnili komercyjne samobójstwo. Jak Czesław Niemen, Mark Hollis czy Björk. Zabrakło – fizycznie – miejsca dla Davida Sylviana, nad czym ubolewam, ale co mam nadzieję nadrobić przy pierwszej okazji.

1 thought on “Nieśmiertelne piękno, które zachwyt wzbudza

  1. Wielkie dzięki za ten trafiający w samo sedno tekst! Walker jest geniuszem, wystarczy w skupieniu przesłuchać tego co nagrał, a ten wniosek nasunie się sam. A oprócz tekstu Maćka Stankiewicza na t-mobile sprzed paru lat i kilku pomniejszych artykułów, trudno w polskiej prasie i internatach, trudno znaleźć na jego temat coś więcej. Sam w Walkerze czuję się ostatnio namoczony, bo naprzemiennie słuchając bajkowej „Scott 3” i mrocznego „Drift”, zagłębiałem się w „Soused”, a pierwszy raz miałem okazję się z nią zapoznać chodząc tuż po świcie po ruinach starej fabryki, zamieszanej niestety w jedno z najokropniejszych wydarzeń naszych czasów – holokaust. To zupełny przypadek, ale uderzenia bicza z „Brando” będą mnie chyba prześladować już całe życie. Wrażenie olbrzymie, graniczące z uczuciem fizycznego odczuwania. Chciałem uciekać, ale coś mnie tam zatrzymało. Sam nie wiem, dlaczego o tym piszę, chyba dlatego, że wrażenie było tak silne, że nie mogę o tym zapomnieć. Jeszcze raz bardzo dziękuję za ten tekst.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s