Dziś o tym, jak redaktor Marcin Meller próbuje odzyskać dziewictwo, choć jako redaktor „Playboya” powinien wiedzieć, że takie rzeczy to tylko w filmach.
Miałem napisać te parę zdań już po ubiegłotygodniowym popisie pana Marcina w „Drugim śniadaniu mistrzów”, ale doszedłem do wniosku, że może nie warto. Pewnie emocje go poniosły, a ze mnie żaden „Pudelek”, żebym się na każdym niebacznie palniętym zdaniu zębami uwieszał. Ale już na wczorajszy felieton we „Wprost” zareaguję, bo to słowo pisane, z premedytacją przez pana Mellera wysłane w świat i uwagi naszej się napraszające.
Tytuł felietonu pana Marcina Mellera brzmi „Ave, Nergal!”, a streścić się go da w zdaniu: wy, którzy twierdzicie, że Nergalowi wpierw wolno było Biblię podrzeć, a teraz w telewizji publicznej występować, inaczej śpiewacie, kiedy z tej samej wolności słowa korzystać chcą rasiści i im podobne łobuzy. Znaczy, głupi i niekonsekwentni jesteście. Amoralni moralnością Kalego.
Ogólne wrażenie z lektury felietonu można wynieść takie, że autor rację swoją ma. Ale diabeł – tadam! – tkwi w szczegółach. Oto i one:
1. Różnica pomiędzy manifestacją, która odbywa się w miejscach publicznych i podczas której wznosi się antysemickie czy rasistowskie hasła, będące częścią programu politycznego, a zamkniętym koncertem, którego elementem jest jakieś kontrowersyjne działanie, jest dla mnie tak oczywista, że aż wstyd ją nazywać po imieniu. Ale powiedzmy, że to tylko interpretacja zdarzeń, przejdźmy więc do faktów…
2. Przywołany przez pana Mellera w felietonie Piotr Farfał szefował telewizji publicznej, natomiast Nergal ocenia głosy (i zdaje się – biusty) dziewcząt, które chcą zostać gwiazdami estrady. Naprawdę da się tu postawić znak równości?
Swoją drogą, jaką linijką by ich nie mierzyć – ja się i tak w pułapkę retoryki pana Mellera złapać nie dam, bo tu mam dowód na to, że do antyfarfałowskiej histerii też się nie przyłączyłem.
3. Farfał był be, bo jako nastolatek napisał coś do skinowskiego fanzinu, ale że dorosły już Darski przybrał sobie pseudo Holocausto, no to nie bądźmy zbyt drobiazgowi – ironizuje pan Meller. Ale dlaczego nie mielibyśmy być drobiazgowi? Bądźmy, będzie fajnie. Otóż nie mam pojęcia, jak długo pan Farfał był skinheadem jak z obrazka, w glanach i we fleku (może zresztą w ogóle nie był), ale wikipedia twierdzi, że był działaczem Narodowego Odrodzenia Polski i redaktorem „Szczerbca” na studiach. A więc musiał być pełnoletni. Zapytajmy tę samą wikipedię o niejakiego Holocausto – choć nie muszę tego robić, dobrze pamiętam jak Behemoth raczkował – a dowiemy się, że z pseudonimu tego zrezygnował w 1993 roku (nie chce być inaczej, we wkładce demówki „The Return of the Northern Moon” już był Nergalem). Urodził się w 1977 roku, a więc przestał być Holocaustem w wieku 16 lat.
4. W świetle tego, co napisałem powyżej to właściwie nie ma znaczenia, ale pozwolę sobie na małą dygresję, dedykowaną wszystkim tym, co lubią Nergala walić po łbie jego gówniarskim pseudonimem. Otóż nastoletni Adam D., zakładając zespół, który później miał się przeobrazić w Behemotha, zafascynowany był m.in. fińskim zespołem Beherit, w którym grał niejaki Nuclear Holocausto (co zresztą też nie miało nic wspólnego z nazizmem, podobnie jak kominy Auschwitz w logo Industrial Records. Chodziło po prostu o szokowanie mieszczan ich najgorszymi koszmarami… Myślałem, że to karta zgrana już w późnych latach 70., ale jak widać, u nas wciąż działa).
Jakiś rok czy dwa lata później, Ner po prostu zrozumiał, że po pierwsze ksywkę ma głupią (może dowiedział się, co znaczy ;-)), a po drugie cudzą, a więc prowadzącą wszystkich recenzentów na trop Beherita, który w gruncie rzeczy był kapelą cienką jak dupa węża.
5. Czytajmy dalej: (…) moja odpowiedź na uwagę Małgorzaty Domagalik, że Darski jest prywatnie miły: „Hitler też był pewnie miły dla bliskich”, znaczyła to, co znaczyła, czyli że osobiste powaby nie mają znaczenia dla osądu czynów człowieka„.
Co racja to racja, zauroczenie pani Domagalik szarmem Nergala nie ma tu nic do rzeczy. Ale po pierwsze, o ile mi wiadomo, Nergal jest miły nie tylko dla bliskich 😉 a po drugie, taki argument w dyskusji to akt rozpaczy, klasyczny przykład braku argumentów. Sam kiedyś podobnego, chyba nawet na tym blogu, użyłem i zostałem poczęstowany linkiem, który teraz na ręce pana Millera przekazuję. Chodzi o Reductio ad Hitlerum, czyli zabieg z podobnej półki, co pytanie: „Kiedy przestał pan bić żonę?”
6. Ale to wszystko nic. Nie zabierałem dotąd głosu w sprawie Nergala, bo choć uważam, że artyście w ramach uprawianej przez niego sztuki wolno prawie wszystko, poza czynieniem fizycznej krzywdy innym żywym istotom (oczywiście nie znaczy to, że wszystko trzeba oraz że wszystko powinni oglądać nieletni), to uważam też, że wszyscy urażeni słowem, obrazem lub czynem artystycznym mają pełne prawo to oburzenie manifestować. Nie kneblować, nie zamykać w więzieniach, ale niezadowolenie swoje głośno wyrażać – jak najbardziej. Wolność działa tylko wtedy, kiedy działa w obie strony.
Święte oburzenie pana Mellera – (…) barbarzyńca profanuje Biblię, lży ludzi i szerzy nienawiść (…) – wprawiło mnie jednak w osłupienie, bo wydaje mi się mocno spóźnione. Oto kilka dat:
– wrzesień 2007 – koncert Behemotha w gdyńskim klubie Ucho, Nergal drze Biblię.
– luty 2008 – w związku z incydentem w Gdyni, Ryszard Nowak z Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami składa skargę na ręce ministra sprawiedliwości. Prokuratura wszczyna śledztwo. W mediach sporo się o tym pisze i mówi.
– kwiecień 2008 – oskarżyciel publiczny postanawia umorzyć śledztwo, więc pan Nowak wytoczył Nergalowi proces z powództwa cywilnego.
– koniec 2008, wiosna 2009 – kolejne etapy sądowej przepychanki pomiędzy Darskim a Nowakiem, wszystkie szeroko relacjonowane i komentowane w mediach.
– lato 2009 – Nergal nawiązuje bliższą znajomość z Dodą, piosenkarką, którą bardzo interesuje się miesięcznik „Playboy”, kierowany przez pana Mellera.
– styczeń 2010 – w „Playboy’u” ukazuje się wywiad z „szerzącym nienawiść barbarzyńcą”. Cztery strony, 44 pytania. Rozmowa o seksie, nowej narzeczonej, muzyce, rodzinie, religii, jest i obśmianie plotki o rzekomych neofaszystowskich sympatiach Behemotha (a w notce biograficznej wzmianka o tym, że jego wczesny pseudonim to Holocausto)… Zwraca uwagę ciekawe zdjęcie otwarciowe. Oto barbarzyńca siedzi na łóżku, czyta „Mistrza i Małgorzatę”. Dłonie ma owinięte bandażem, ale spod ich bieli przesącza się krew. Wygląda to na stygmaty…
dobrze podsumowałeś. szczególnie od pkt. 6 do końca – warto mieć to w pamięci. osobiście zupełnie nie łapię tej zadymy/zadymki/burzy w szklance wody odnośnie Nergala. sprawa jest przecież prosta: wynajęto go jako muzyka, aby dzielił się swoimi ocenami w programie rozrywkowym – muzycznym właśnie. on tam przecież nie bawi się w te – prawdziwe lub rzekome – satanizmy, czy inne voo doo… ręce precz od Nergala!
3.+4.
Holocausto zawsze mógł się odwoływać do pierwotnego znaczenia tego słowa http://en.wikipedia.org/wiki/Holocaust_(sacrifice) 😉 Ale z tym argumentem lepiej uważać, bo zaraz prawdziwi neonaziści zaczną twierdzić, że swoją swastyką nawiązują do kultury dźinistów, którzy są przecież pacyfistami: http://pl.wikipedia.org/wiki/D%C5%BAinizm .
5.
W skrócie i po polsku: http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_Godwina (co chyba oznacza, że Meller przegrał dyskusję, więc nie ma co jej kontynuować).
ech, przypadkiem dziś trafiłem na wprost i tego nieszczęsnego mellera. żeby nie wykazać krztyny nawet nie dobrej woli, a profesjonalizmu pisząc artykuł do poczytnej gazety i tym samym wystawić się na srogie baty… to nawet nie jest głupota a jakiś turbodebilizm.
Gdyby iść po linii pana Mellera można by stwierdzić, że nazwisko Meller jest jakies mało polskie i żydokomuch nie będzie nam mówił czy mam targać wyborczą czy też biblie. To moja sprawa. Ale że jestem człowiekiem na wskróś inteligentnym światłym i tolerancyjnym powiem tylko tyle Panie Meller weź no pan zajmij sie swoim pismem dla wybranych…
jako właściciel rdzennie piastowskiego nazwiska Szubrycht oraz właściciel rozumu proszę o powstrzymanie się od takich argumentów na moim blogu
a dlaczego nie można pisać że Meller ma żydowskie korzenie? przecież tak jest. o tym że jego ojciec (Stefan – należał do PZPR) i dziadek (Adam – należał do komunistycznych służb wywiadu, do tego członek ukraińskiej partii komunistycznej) byli komunistami, też jest powszechnie wiadomo – można o tym przeczytać w wikipedii. nie oceniam jaki to miało/ma wpływ na jego twórczość, ale mam wrażenie że jesteśmy troche , za bardzo przewrażliwieni w jedną stronę – pisanie że ktoś ma pochodzenie żydowskie a w domu przesiąknięty był atmosferą komunizmu (czyli w skrócie żydokomunista) to od razu wielka obraza.
Przepraszam w takim razie Drogi właścicielu piastowskiego nazwiska Szubrycht, ja sie tylko przekomarzałem z właścicielem nazwiska Meller.Ale kiedy widze jak inteligentny człowiek za jakiego sie uważa najpolstszy 😉 p. Marcin daje sie wmontować w cała ta nagonkę na Nergala toż to mi ręcę opadają i tyle. ps. też mam rozum pozdrawiam
Ja najbardziej zwróciłem uwagę na punkt 3. i przywołane tam nieścisłości dotyczące faktów, bowiem tak się składa, że ostatnio rozmawiałem o tym z bratem. Wyszło nam z tej rozmowy coś takiego, że jak jacyś ludzie, którzy zajmują się baaardzo szeroko pojętym mainstreamem, całym tym mydłem i powidłem będącym na czasie, zaczynają się wypowiadać na tematy dotyczące rzeczy już nieco bardziej niszowych, nie z ich dziedziny to zaczynają pieprzyć totalne bzdury. Oczywiście nie trzeba być super znawcą np. metalu, żeby nie skompromitować się swoimi wypowiedziami na ten temat. Problem polega tylko na tym, że taki redaktor nie będzie się w temat wgryzał, nie będzie zbierał materiałów, skoro po pierwsze dobrze jest wyrobić wierszówkę na jutro, a po drugie skoro mam już renomę i piszę dla znanego tytułu, to większość i tak to łyknie bez sprawdzania (oni też w tym nie siedzą), zresztą on prawdopodobnie jest i tak przekonany, że ma rację, mimo że zagadnienie podziobał tylko z wierzchu. Nie mówiąc już o dyżurnych ekspertach z telewizji, którzy skoro robili habilitację z socjologii albo psychologii społecznej, to na pewno wiedzą o czym mówią wypowiadając się o kibicach, metalowcach, miłośnikach tatuaży czy chorobach psychicznych drobiu. I potem jako efekty tych przemyśleń mamy „trash metal”, prostackie skojarzenia typu „punk = anarchista”, „skinhead = czci Hitlera” itp. bzdety.
@ Podpis – a kto powiedział, że nie można pisać? Poprosiłem, żebym na tym blogu (mój ci on jest, więc ja ustalam reguły) nie używać takich argumentów w dyskusji. Bo po pierwsze, pochodzenia nikt sobie nie wybiera, po drugie, nie ojciec ani dziadek Mellerowi pisali felieton, a po trzecie – skoro uważam, że głupotą jest czepianie się nastoletnich historii Nergala czy Farfała, to tym bardziej uważam za absurdalne ocenianie wypowiedzi Mellera z perspektywy sympatii politycznych jego przodków.
ale może się zdarzyć że dla kogoś taki argument jest ważny – akurat odnośnie mellera pasowałby bardziej w odwrotnym kontekście – gdyby bronił nergala, i ktos mu wyjechał z antykościelną żydokomuną. po prostu uważam że można mieć zdanie, ze nasze poglądy poniekąd są wypadkową naszego wychowania i naszych przeżyć. „a kto powiedział że nie można pisać” no ja tak rozumiem Twoją prośbe o nie używanie tego typu argumetów. Nie twierdzę że są one słusne, ale mam na mysli pewien rodzaj histerii, gdy użyje się w stosunku do kogoś sformułowania żydokomunista.
Masz rację – ani dziadek ani ojciec mu nie pisali felietonu, ale śmiem twierdzić że Meller nie pisałby ich w ogóle gdyby jego dziadek i ojciec nie mieli takiej przeszłości jaką mieli. A wnoszę to po bzdurach wygadywanych i pisanych przez Mellera – wątpię że zostałby dziennikarzem Polityki w dość młodym wieku
Oczywiście blog jest Twój, możesz nim władać nawet jak pewien austriacki malarz, ale nie napiszę jaki bo mi tu zaraz wyjedziesz z prawem Godwina – no ale chyba po to piszesz żeby dyskusja trwała, nawet na żydokomunistyczne argumenty, które nie wiem dlaczego mają być zaraz obraźliwe
Tyle tylko, że dla mnie nie ma znaczenia dlaczego Meller czy ktokolwiek inny ma takie czy siakie poglądy – napisałem po prostu gdzie rozmija się z prawdą, tudzież stosuje podwójne standardy (Nergal w telewizji o piosenkach – źle, Nergal ze stygmatami w Playboyu – dobrze). Czy robi to przez dziadka, czy z wyrachowania, a może z lenistwa, albo dlatego, że jesień mu nie służy – tego nie wiem i nie jestem w stanie zweryfikować, a więc uznaję to za kompletnie nieistotne.
ja zrozumiałem wpis, że, słusznie zresztą, zarzucasz mu hipokryzję, tylko bardziej polemzuję z Twoim komentarzem o zakazie pewnych argumentów (podkreślam, że niezbyt fortunnie uzytych przez Krzysia). chciałem tylko zwrócić uwagę, że jak pojawia się słowo żydokomunista to jest to wielka zniewaga Mellera, a jak Hołdys pisze o kimś że jest chujem to jakoś mało kto się buntuje – a zestawiając te dwa słowa żydokomunista i chuj – jedno określa czyjeś poglądy i pochodzenie a drugie jest wulgarną obrazą drugiej osoby.
Kto wie czy cała ta akcja Mellera nie została zainspirowana artykułem Marka Magierowskiego pt. „Tryumf oportunizmu” opublikowanym w Rzeczpospolitej z 20.09.2011r.
Po tym całym szumie i argumentach różnych osób, stwierdzam, że Nergal niszcząc Biblię na koncercie zachował się jak burak i tyle. Przypomina mi się historia zawarta w książce pt. „Niedziela Palmowa” Kurta Vonneguta. Książki Vonneguta niszczyli ultrakonserwatywni dyrektorzy szkół tzw. obrońcy moralności. Kurt i zapewne większość ludzi którzy się z historią jego problemu zapoznali, doszli do wniosku, że dyrektorzy szkół to ciemnota bo niszczyli książki, których treść im nie pasowała. Nergal zrobił to samo i dlatego dla mnie zachował się jak ludzie, których sam by z pewnością wyśmiał.
Nie mam nic przeciwko temu żeby występował w TV publicznej. Fanem Behemotha nie jestem choć kilka numerów mają znakomitych. Nie mniej jednak, bronienie chamskich i prostackich zachowań Nergala jest dziwne.
no toś go pan ładnie przyłapał… ale w pełni zgadzam się z przedmówcą : robienie z tego pajaca ”męczennika wolności słowa” to idiotyzm – histeria jest obustronna
Chwila. Jest różnica pomiędzy masowym niszczeniem książek a zniszczeniem jednego egzemplarza. To pierwsze ma sprawić, by ludzie nie poznali treści książki – a więc cenzura. Drugie to radykalny sposób wyrażania poglądów – dla jednych niedopuszczalny i oburzajacy, dla innych artystyczny, ale z cenzurą nie majacy nic wspólnego. Problem polega na tym, ze sprawa trafiła na podatny grunt – kampanię wyborczą (choć trudno nawet mówić, że „trafiła”, w końcu sporo czasu minęło…). Jedni chcą w niej pojechać na „Jihad Legia”, a inni na Nergalu. Jedni i drudzy po prostu mówią wyborcom to, co ci chcą usłyszeć. Nie czytałem artykułu w Rzeczpospolitej, ale jeżeli tytułowy oportunizm ma dotyczyć Nergala, to autor trochę nie trafił. Jakkolwiek bowiem nie próbować wpisywać wokalisty Behemotha w „nagonkę na wiarę” (ostatnio popularna teza w prawicowych mediach – nie rozsądzam, czy prawdziwa, czy nie) to jednak gość gra już od dłuższego czasu i jest konsekwentny w tym, co robi. Robił to i za prawicowych, i za lewicowych rządów i pewnie nie podejrzewał, drąc Biblię, że pare lat później kościół i prawicowi publicyści będę mu robić taką reklamę. Co do Legii – niech sobie kibice wywieszają, co chcą. Dopóki blackmetalowcy nie palą kościołów, narażając ludzkie życie, a kibice nie okładają nikogo, nie interesuje mnie co robia na swoim podwórku – a stadion Legii to podwórko kibiców Legii. Choć w Polsce rzeczywiscie mamy tendencję do „podpinania” się pod sportowców, gdy odnoszą sukces, nawet jeśli dotychczas dyscyplina nas nie interesowała/jesteśmy kompletnie z innego regionu (wynika to pewnie z głodu sukcesów – w takiej Anglii kibice Liverpoolu w trakcie finału Ligi Mistrzów pomiędzy Barceloną a MU zbierali się w pubach, by kibicować tym pierwszym). Stąd sukces, jakim jest pierwszy wygrany mecz w fazie grupowej europejskich pucharów w tym sezonie, wielu traktuje „ogólnopolsko” i chce decydować, co ma być na stadionie Legii, a czego nie ma być. Denerwować może to, że strona antydżihadowska jest obecnie bardzo silna, ale dlaczego walcząc z jednymi, musimy popierać tych drugich? To przecież druga strona tej samej monety – wystarczy przypomnieć niesławny koncert Gorgoroth czy absurdalny przepis o „obrazie uczuć religijnych”. To, którzy są cenzorami, a którzy obrońcami wolności, jest zmienne. A kto najwięcej na tym korzysta? „Pokrzywdzeni” kibice i „prześladowany” Nergal. Ci pierwsi robią sobie fory u, być może, nowej władzy (którą parę lat temu też wyśmiewali na stadionach) albo zmiękczają obceną, pokazując swą siłę. Ten drugi z uśmiechem na ustach liczy pewnie wpływy na konto za występy w TVP. A ich najwięksi przeciwnicy nie przestają ich promować…
Interpretacja zdarzeń…Nie wiem co oznacza termin „zamknięty koncert” dla imprezy ogólnodostępnej, i czy mecz piłkarski to również impreza zamknięta?…Ale okazuje się że targanie Biblii to działanie artystyczne, a wywieszenie transparentu (podobno obraźliwego) Jihad Legia to skandal, hańba i przestępstwo…którym na dodatek zajmą się światłe umysły z UEFA, a nie jaśkaś ciemnota z PIS.
A ja z kolei nie rozumiem tej, znanej dobrze z polityki, polskiej tendencji do ‚rozliczania’ za przeszlosc. Na calym swiecie ludzie z branzy creative/artystycznej zamieszani sa w roznego rodzaju ‚przedsiewziecia’- wystawia odchody mowiac ze to sztuka, mowi sie zle o zydach w Cannes, sypia sie z osobami niekoniecznie pelnoletnimi, koks przewala sie tonami, trzyma sie z ludzmi, od ktorych powinno sie trzymac z daleka, itp. itd. I to tak czy inaczej uchodzi. Sa nawet osoby, bez ktorych teraznijeszy swiat nie bylby taki jakim jest, a byly besposrednio zwiazane ze zbrodniczym systemem, jak np. Martin Heidegger i Coco Chanel. Nergal ze swoja demowka, zarowno jesli chodzi o osiagniecia jak i ‚przewinienia’ jest przy tym baaardzo maluczki:) Niemniej jednak, oczekiwalbym od ‚humanisty’ i przedstawiciela mediow jakim jest Meller nie uzywania metod rodem z IPNu (czy bycie historykiem musi az tak wypaczac?) Czy na prawde w tym kraju zamiast pakowac nam w szkolach jakim to pieknym narodem jestesmy, nie mozna oczywistej oczywistosci tluc mlodziezy do lbow, a oto takiej, ze jestesmy tylko ludzmi, i jako ludzie popleniami bledy i robimy rzeczy z ktorych pozniej nie do konca jestesmy dumni?
1. Wpis – trafiony-zatopiony! Cieszy powrót do znakomitej formy Autora! 🙂
2. Obie prowokacje, „(L)idżyny dżihadu” i „darcie Darskiego”, to żadne przestępstwo, żaden skandal. Ot, niesmaczny brak klasy. G…o leżące na chodniku lepiej ominąć niż aresztować.
Może dla rozluźnienia napięć politycznych następny wpis Panie Jarku cos o muzyce prze duże >M<
@ten od kurczaków – g… prawda, o czym świadczą choćby kłopoty Polańskiego [ ach to przez tych ciemnych Amerykanów, ”naród pastuchów” jak raczy się o nich wyrażać europejska oświecona rasa panów ] czy von Triera : przerażasz mnie gościu, nie musisz mi mówić, że człowiek jest ułomną istotą ale to nie usprawiedliwia już ewidentnych podłości – czym innym jest typowo ludzka słabość a czym innym zgwałcenie czyjegoś dziecka, jeśli nie widzisz tu różnicy to…
i proszę, nie wycieraj sobie buzi Heideggerem [ albo Baumanem… ], za wysokie progi
co masz do IPN-u ?! odp… się od IPN-u !!! [ że strawestuję za przeproszeniem klasyka ]
@anarcha – juz, nakrzyczalas sie?:) Co jest ewidetna podloscia i jakimi kategoriami chcesz to oceniac? Von Trier nie powinien mowic tego co powiedzial w Cannes, a Polanski nie powinien sypiac z mlodo wygladajacymi dziewczynami…Takie rzeczy jednak sie dzieja, jest tysiace innych ‚case’ow i kejsikow’ ktore zostaja za zamknietymi drzwiami… Widze roznice, wlasnie o tym pisze; ‚przewinienia Nergala’ to jakas dziecinada przy tym…
No i co z tym Polanskim? Jak sie ma to do ‚Noza w wodzie’? 😉
Tak, o Heideggerze nalezy mowic przyciszonym glosem jedynie, przepraszam. Podsunelas mi doskonaly pomysl, chetnie wydrukowalbym ‚Bycie i Czas’ na serwetkach sniadaniowych, zeby tak juz zjem, nie mowie zeby zaraz cala buzie, ale tak kaciki ust chociazby…
„Behemot jaki jest, każdy widzi”. Bardzo dobre!
Ja myślę, że Ner ma tą całą zawieruchę wliczoną w koszta tej zabawy. Generalnie po tej promocji (genialnej zresztą już od związku z Dodą – artykuły w brukowcach, wszystkich poważnych tytułach na rynku, dyskusjach polityków, celebrytów) będzie Adamowi zadość uczynione po trasie i nowej płycie ($$$$). Ciekawe jest to, ze zatrudniono go do The Voice jako autorytet muzyczny, ale chyba ani razu nie zaprezentowano w TVP utworu Behemoth. Swoją drogą po co Nergal występuje w takim gównie? To tak jakbym ja miał wystąpić jako juror w programie „Najlepszy tramwajarz Polski”. Niby jeżdżę tramwajem dosyć często, ale żeby od zaraz oceniać i szkolić maszynistów? Ok, ok, wiem, mnie nikt nie zaprosił to tramwajowego programu a jego tak. Ale you know what i mean…Trzeba by było Jacka z Lost Soul spiknąć z jakąś pop gwiazdką, bo chłopak nagrał mega płytę a chyba kuleje promocja. Nie wiem jakiego on tam ma managera, ale gość bierze kasę za nic…
Ostatnio popisał się też Jacek Piekara.
http://jacekpiekara.salon24.pl/342156,magdalena-sroda-zaspiewa-z-nergalem