Jak Phoenix z popiołów?

Wiem, już po puencie. Już można się śmiać, podziwiać zdolności aktorskie, samozaparcie, autoironię, zjawiskowo absurdalne poczucie humoru i w ogóle. Nie trzeba się już nad Joaquinem Phoeniksem litować, można znowu podziwiać i bić pokłony.

Rzeczywiście, jeśli to zaplanowali, jeśli ten żenujący występ u Lettermana był mu potrzebny tylko po to, by zdobyć trochę smakowitego materiału do filmu „I’m Still Here”, to gratuluję, wyszło świetnie, też dałem się nabrać. Film oczywiście obejrzę, chociaż nie powiem, żebym przebierał nóżkami z niecierpliwości, w oczekiwaniu na dzieło, które – jak ostrzega „The Los Angeles Times” – zawiera więcej męskiej nagości niż gejowskie porno oraz takie smaczki, jak Joaquin robiący karczemną awanturę swoim współpracownikom i Joaquin wyjątkowo beznadziejnie rapujący. Jest też mrożąca krew w żyłach scena, w której jakiś czarny charakter robi kupę na śpiącego Joaquina. Super.

No właśnie, mam z tym problem. Naprawdę, nie potrafię uwierzyć, że taki zajebisty aktor poświęcił dwa lata kariery na zrobienie nam, gigantycznego co prawda, ale jednak sztubackiego dowcipu. Nie mogę się powstrzymać od przypuszczeń, że ta wkrętka ma kilka pięter, a póki co wpuszczono nas zaledwie na pierwsze z nich. A może Phoenix naprawdę wylądował na dnie, po czym odbił się od niego i teraz, wraz z przyjaciółmi, obraca osobisty dramat w doskonałą zabawę? Ktoś, kto wrzucił wklejony poniżej film na YouTube, raczył nazwać Joaquina nowym Andym Kaufmanem. To zapewne wielki komplement, ale z tych, które kryją w sobie złowrogi, tragiczny pogłos…

Niczego o naszych idolach nie wiemy. Przypomnienie o tym, ten kubeł zimnej wody, to chyba największy, jeśli nie jedyny, pożytek płynący ze sprawy Joaquina Phoeniksa. Fajnie jest klikać te wszystkie „Pudelki”, oglądać talk-shows, kartkować kolorowe gazety, ale warto pamiętać, że to kreacja, operetka, bzdury. Życie jest gdzie indziej.

2 thoughts on “Jak Phoenix z popiołów?

  1. Z ostatnim akapitem zgadzam się w pełnej jego rozciągłości 🙂 Ale uważam, że na ocenę efektu jest jeszcze za wcześnie.
    Mam podobne wątpliwości co do autentyczności tego projektu. Z drugiej strony wysoko cenię Joaquina jako aktora, a jego wizerunek daleko odbiega od „holiłódzkiego”. Dlatego skłonna jestem uwierzyć w to, że to jednak nie jest ściema a celowa manipulacja. Przy okazji której pewnie ostro się zabawił :]

  2. Skoro cały świat jest żartem, to czymże jest mgnienie dwóch lat sfolgowane na facecję, imć Jarosławie? Na cóż nam granice, jeśli o ich przekraczaniu myśleć nam nie w smak?

    P.S. Przez ten żart muszę w końcu zobaczyć jego kreację J. Cage’a, bo mi umknęła. A obu panów cenię.

Dodaj komentarz