Koncert Monotonix. Obserwujemy go ze sceny, bo zespół gra pomiędzy ludźmi. Totalny chaos, rock’n’roll w najczystszej postaci, absurdalny humor („Zróbmy rewolucję wąsaczy!”) i całkiem fajna, chwilami niemal kyussowska gitara. Monotonix dowiedli, że można mieć kosmos na koncercie i nawet „scenę 360 stopni”, nie wydając na to ani centa. U2 mogłoby się wiele od nich nauczyć 😉 Niewiarygodny show, o dyskretnym uroku zamieszek ulicznych, który – mógłbym przysiąc – lada moment wymknie się spod kontroli.
Ochroniarze z Fosy robili co mogli, by nie zepsuć ludziom zabawy, ale zarazem nie dać im się nawzajem pozabijać. Jeden z nich, typ komandosa, kiedy w końcu wydostał się z tej plątaniny rąk, nóg i kabli, otrzepuje się z piasku i dzieli wrażeniami z kolegą:
– Kurwa, dziewięć lat robię w tym fachu i pierwszy raz dałem się zaskoczyć.
Monotonix!!! \m/
Monotonix!!! \m/
Tak serio to ochrona była a. zbędna b. brutalna. Sam mogłem to wszystko oglądać ze sceny ale nie wiem, jaki to miałoby sens w przypadku takiego koncertu. Na szczęście po dostaniu porządnego szturcha z łokcia i wyciągnięciu z „magicznego kręgu” utworzonego przez ochronę za włosy wszystko powróciło do monotonixowej normy, gdy ochroniarze postanowili dać se przysłowiowego siana. Oni nie ochraniali, oni przeszkadzali w wydarzeniu, które bez nich byłoby jeszcze bardziej zjawiskowe i wyzywali publiczność od skurwysynów i popierdoleńców.
marcel, ze sceny wydawać się mogło, że gdyby nie ten kordon ochroniarzy, byłaby masakra, ofiary w ludziach, III wojna światowa… ale muszę nadmienić, że nie od ciebie pierwszego słyszę, że tam na dole wyglądało to zupełnie inaczej i że niektórych ochroniarzy sytuacja przerosła i dali się ponieść emocjom. szkoda.
„ochrona” na monotonix się totalnie zagotowała… Sam byłem świadkiem nieprzyjemnej sytuacji, gdy wyciągnęli chłopaka siłą spod „sceny”, rzucili na glebę i zaczęli okładać. W zasadzie tylko dlatego, że się dobrze bawił.
no to bardzo możliwe, że to byłem ja ; )
Moim zdaniem zabawa w monotonix polega właśnie na braku ochrony bo panowie z tej orkiestry mają jasno napisany zakres obowiązków podczas imprezy, a mianowicie jeden wiosłuje, drugi nabija na wiadrach a trzeci robi wokal oraz crowd control-simple as dead 😉 jakkolwiek koncert jeżeli wogóle można to nazwać koncertem był niezapomniany. Zdziwiony jestem brutalnością fosy, o której pisze Marcel bo my doświadczyliśmy od nich tylko przyjemnych i pomocnych rzeczy. Mieszkaliśmy na polu i oni na maxa dawali rade czułem się jak po jakiejś drugiej stronie lustra w stosunku do np: open`era gdzie gestapo niemalże wykręca uszy za picie reddsa na polu. Szkoda że forum nie działa na stronie offa