Janerka i ja

Jeśli dobrze pamiętam, Janerką zaraził mnie w pierwszej klasie liceum Grzesiek P. Wszystkich nas zaraził. Słuchaliśmy więc namiętnie Klausa i Lecha solo, wszystkie teksty znaliśmy na pamięć, rozbieraliśmy na czynniki pierwsze, wyśpiewywaliśmy je bełkotliwym chórem na imprezach, po sto razy tę samą piosenkę, ku utrapieniu barmanów i zaprzyjaźnionych dziewcząt.
Lechem Janerką – nie tylko, bo również Dezerterem i paroma innymi – inspirowani założyliśmy nawet zespół o nazwie Stypa. Na nudnych lekcjach pisaliśmy teksty, absurdalne i zaangażowane zarazem, zupełnie jak życie licealisty. Umówiliśmy się nawet, kto na czym będzie grał i choć żaden z nas nigdy instrumentu nie wziął do ręki, odbyliśmy kilka prób w szatni, na dużej przerwie. Niepotrzebnie, cholera, wyprzedziliśmy epokę, bo komputerów do tworzenia muzyki jeszcze się wtedy nie używało (a już na pewno nie w Dukli), istnienia samplerów ledwie się domyślaliśmy, a to byłoby jakieś rozwiązanie. Mogliśmy zostać prekursorami polskiej sceny avanthiphopowej! (Marcin Flint naśmiewa się z tego terminu i na pewno ma swoje powody, ale musicie przyznać, że brzmi fachowo ;-)) Mogliśmy mieć fanki (no, jedną mieliśmy, pozdrowienia dla Baśki), Fryderyki zdobywać, w „Hit Generatorze” do tej rudej laski z MTV się przytulać, w „Kocham Cię Polsko” przeliterować „gżegżółkę” milionom telewidzów… A tak? Grzesiek w Londynie prowadzi sklep z polskim żarciem, Maciek w Kanadzie, nawet nie wiem, co robi, a Robert chyba w Krośnie, ale też lata go nie widziałem.

Zawód mam taki, że zdarzyło mi się poznać niejednego pana z plakatu, idola z lat szczenięcych. Niestety, takie spotkania zwykle rozczarowują, bo facet – tudzież białogłowa – okazuje się tylko człowiekiem, z wszystkimi ludzkimi przywarami. Może być zmęczony, chory, albo po prostu mieć zły humor. Albo wcale nie jest tak fajny czy bystry, za jakiego go miałem, kiedy w wieku lat 13 nagrywałem jego piosenkę z radia.
Lech Janerka to na szczęście jeden z tych przypadków, w których rzeczywistość staje na wysokości zadania i potrafi sprostać oczekiwaniom. Po raz pierwszy rozmawiałem z nim parę lat temu, ale przez telefon, więc się nie liczy. Dopiero teraz, przy okazji wywiadu, który zrobiłem dla „Przekroju”, miałem okazję go poznać i… wszystko się zgadza. Jaka szkoda, że Lecha tak mało – w mediach, na koncertach, na płytach też (bo nie spieszy się z ich wydawaniem). Tym bardziej się cieszę, że udało mi się z nim przeprowadzić tak długą rozmowę i że redakcja była łaskawa ją zamieścić. To dla mnie coś więcej, niż tylko ciekawy wywiad z interesującym człowiekiem. To raczej jak spłata długu, zaciągniętego 20 lat temu.

Raz mnie chcieli wsadzić. To było tuż po tym, jak zatłukli Popiełuszkę. Niedaleko naszego domu mieszkał Frasyniuk i robili na niego obławę. Blokowali ruch na ulicy z obu stron, stawiali dwa kordony i wszystkich ludzi obmacywali, przeszukiwali i tak dalej. Dojechałem tramwajem do tego kordonu i prawie już nie było ludzi. Tylko ja z dwoma gitarami basowymi i jakaś dziewczyna. Pomyślałem, że nie będę pokazywał przy dziewczynie, że się boję, więc idę z tymi gitarami między milicjantów w przyłbicach. Zrobiłem parę kroków i słyszę krzyk: stój! No to stanąłem, wiedziałem, że to do mnie. W tył zwrot! Odwróciłem się i słyszę: weź mu, kurwa, przypierdol i do bagażnika z nim! A drugi na to: nieee, to Janerka z Klausa.

Miłej lektury.

5 thoughts on “Janerka i ja

  1. W papierowym wydaniu umieściliście cytat z „Kurdupelka” i od razu przypomniałem sobie jakżeś się pan na Offie piąstkami wymachując pod sceną darł między piosenkami 😉

  2. .. zaprawdę powiedziałeś .. Lech Janerka jest gość .. nie tylko dla dziennikarzy, co to z nim wywiady robią i ViPów, od których kasę można wytargać .. jest gość nawet dla zwykłych wrocławiaków ..

  3. Ze 2 lata temu w miesięczniku Teraz Rock , była z nim rubryka „Gorące krzesło”. Fani przysłali pytania a on na nie odpowiadał. Tradycyjnym finałem tej zabawy jest to, że przepytywany artysta wybiera na koniec jedno z tych pytań a jego autora,redakcja nagradza płytą z autografem. Pan Janerka stwierdził wówczas że żadne z tych pytań go nie powaliło i NIE ZASŁUGUJE NA PŁYTĘ (!!!).Moim zdaniem nie popisał się wtedy.Nie potrafił podejść z dystansem i humorem do tej jakby nie było zabawy. Pytania przysłali przecież ludzie, którzy na co dzień dają mu na chleb, kupując bilety na koncerty i płyty. ŻENADA !!!

Dodaj odpowiedź do matziek Anuluj pisanie odpowiedzi