Dobra wiadomość. Chyba… TVP2 przypomniała sobie o misji (wiem, ten żart już nikogo nie śmieszy) i z wiosennej ramówki wyrugowała uzależnionych od popularności nieszczęśników, tych co to rozbijali sobie nosy na lodzie i zarażali opryszczką foki. Będą nowe formaty. Na przykład teleturniej patriotyczny „Do boju Polsko!”, w którym dwie drużyny mają wykazać się tężyzną fizyczną, wiedzą historyczną i miłością do ojczyzny. Nie wiem dokładnie jak to ma wyglądać, ale jakkolwiek by nie wyglądało, od „Gwiazd w cyrku” gorsze nie będzie. A że się komuś przy okazji przypomni różnica pomiędzy Władysławem Łokietkiem a Władysławem Gomułką, to jeszcze lepiej.
Mnie jednak bardziej interesuje drugi z anonsowanych już dziś programów, czyli show stricte muzyczny. Nazywać się będzie „Hit Generator” i – to najważniejsze! – wzorowany będzie ponoć na kultowym „Top of the Pops”. Prowadząca: Beata Sadowska (fajnie), a w roli jurorów, czy może raczej komentatorów, wystąpią: Zbyszek Hołdys (jeszcze fajniej), Tomasz Lipiński (sam nie wiem), Edyta Jungowska (WTF?) oraz Wojciech Olszak (nie znam człowieka, ale wygooglałem, że gra z Kasią Kowalską i Pilichowskim). Połowę kasy na te esie fesie ma wykładać sponsor, co jest niby normalne, ale jednak niepojęte – na co do diabła idzie ten abonament?
No, ale zostawmy kasę. Ta się na pewno znajdzie, kiedy słupki będą wysokie. Żeby jednak oderwały się od magicznego poziomu błędu statystycznego, program musi oferować coś więcej, niż tylko dobrą muzykę, bo ta nikogo przecież nie obchodzi. W kraju, gdzie Złotą Płytę dostaje się za sprzedanie 15 tysięcy egzemplarzy, a sztuka ta i tak udaje się tylko nielicznym szczęśliwcom, dobre piosenki, czujnie zagrane i fajnie zaśpiewane, nawet wsparte baletem z piórami w dupie, nie przyciągną przed ekrany telewizorów trzech czy czterech milionów ludzi. Musi być więc coś więcej niż tylko muzyka… Krew, pot i łzy? Powtórka z „Idola”? Nie sądzę, żeby Zbyszek Hołdys zgodził się na udział w czymś takim. A więc gwiazdy? No dobrze, ale polskie gwiazdy to Feel, Doda, Bajm, Kombii… Kto tam jeszcze? Maria Peszek i Ania Dąbrowskie mogą być już zbyt niszowe. Długo taki program nie pociągnie, ławka za krótka. A może twórcy „Hit generatora” chcą stawiać na młode talenty? Tych mamy przecież niemało. Wystarczy trochę poklikać w MySpace 😉
„Top of the Pops” miał głęboki sens. Od stycznia 1964 do lipca 2006 roku w programie emitowanym na antenie BBC (ostatni rok na smutnej banicji w BBC2), tydzień w tydzień występowały największe gwiazdy muzyki popularnej. Te, których single okupowały właśnie szczyty brytyjskiej listy przebojów, albo które przynajmniej nieźle rokowały, dzięki nieoczekiwanie wysokim debiutom. Ciekaw jestem więc, według jakiego klucza wyłaniani będą polscy uczestnicy „Top of the Pops”? Rynek singli u nas przecież nie istnieje, nie ma też żadnej względnie wiarygodnej listy przebojów, bo każde medium kroi sobie własną, pod target, reklamodawców, albo i pierdzistołków z zarządu. A więc OLIS, lista najlepiej sprzedających się w Polsce płyt? Uuuu, to jest szansa, że w „Hit generatorze” przez pół roku będziemy oglądać Feel, przez drugie pół Bajm… Powtarzam się? Sorry.
Wiecie dlaczego „Top of the Pops” zdechło? Pierwszy powód był dość oczywisty – dzisiaj młodzi ludzie, którzy chcą obejrzeć swoich ulubieńców w akcji, już nie włączają telewizora. Przecież mają internet. Powód drugi – okazało się, że gwiazdy muzyki, zamiast pchać się do kultowego „Top of the Pops”, zamiast grać i śpiewać, wolą w tym samym czasie… tańczyć, gotować, boksować albo fikać koziołki w innych programach. Krótko mówiąc, gdzie się nie obrócisz, dupa z tyłu.
PS. Twórcom „Hit generatora” oczywiście życzę, by mnie pozytywnie zaskoczyli formułą, a swoich mocodawców wysokością słupków. Jeśli przyjdzie mi odszczekać wszystkie powyższe wątpliwości, uczynię to z dziką rozkoszą.
lista najlepiej sprzedających się płyt w Polsce też nie zawsze jest listą najlepiej sprzedających się płyt, o czym pan zapewne wie. zapowiedzi jak zwykle niezłe, łącznie z podaniem godnych pochwały punktów odniesienia, ale obawiam się, że skończy się jak większość tego typu inicjatyw w naszym kraju.
Nie chcę podważać kultowości Top of the Pops, ale o ile dobrze pamiętam najczęściej były to występy z playbacku/półplaybacku? Więc od tego „grania i śpiewania” już nie tak daleko do gotowania i szpagatów w błocie. Chyba nawet wolałabym zobaczyć swojego „idola” siekającego szalotkę,niż pocącego się do playbacku:-)
Co do polskiej wersji, obawiam się,że będzie kolejnym szczytem żenady, nie wierzę, żeby Zbiegniew Hołdys mógł być gwarancją przyzwoitości tego programu. Jeśli się mylę, to uroczyście przytaszczę odbiornik tv z piwnicy:D
Różnie z tym bywało – zaczęło się od playbacku, po paru latach artyści wywalczyli sobie prawo do grania i śpiewania na żywo. Ale kto mieczem wojuje od miecza ginie, więc okazało się, że niewielu potrafi W MIARĘ POPRAWNIE wykonać swoje wielkie przeboje. Wprowadzono więc playback jako opcję, by potem zupełnie odejść od wykonań live i pod koniec lat 80. znowu do nich wrócić. Jakkolwiek by jednak nie było, program pokazywał prawie wszystko, co naprawdę ważne w muzyce pop w UK (w tym artystów z innych krajów, którzy w UK byli popularni, często przed kimkolwiek innym) i BYŁ KULTOWY. To jest punkt, który nie podlega dyskusji 😉
” Edyta Jungowska (WTF?)”
Można łatwo się pozbyć Edyty – zrzućmy się na TE zapachy, to nie będzie wychodzić z domu…
Z chęcią zobaczę, co z tego wyjdzie, niestety wątpię, żeby program, w którym nie będzie nic o tym, że komuś pindol przez przypadek zadyndał na rozdaniu nagród, albo że ktoś inny zostawił zonę dla ministranta odniósł taki sukces, żeby nie być co chwila zsyłanym na gorsze pory a w końcu zniknąć..
Mam sztampowy pomysł na notkę dla Jarka – chętnie bym poczytał na jakie płyty warto wg niego ostrzyć sobie zęby w tym roku. Często z takich zestawień dowiaduję się o jakichś ciekawych kapelach.
W TVP grania na żywo nigdy nie praktykowano (nawet w luzackim Rowerze Błażeja i temu podobnych), więc polscy artyści mogą spać spokojnie.
Gdyby sugerować się OLIS-em w doborze gości, wypadałoby do co drugiego programu zapraszać Różnych Wykonawców (-:
A bardziej serio, mam nadzieję, że ta krótka gwiazdorska ławka wymusi jakieś zasysanie młodzieży i może będzie z tego coś pożytecznego.
Tak-a-propos, polecam doskonały artykuł o „TOTP” (które nota bene wróciło po przerwie specjalnym programem na Święta i Nowy Rok i ponoć nie był to jednorazowy nostalgiczny wybryk BBC) w nowym znacznie mniej doskonałym numerze „Q”.
Majspejsowa młodzież w telewizji publicznej w świetnym czasie antenowym? To w ogóle możliwe (szczególnie biorąc pod uwagę, że młodzieży to w telewizji publicznej i tak nie ma)? A „tajemniczy sponsor” jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że tu będzie o kabzę i ekonomię chodzić, a nie promocję zdolnych bez kontraktu.
Gdybym się jednak pomylił, to byłoby coś!
Najbardziej nowoczesnym programem muzycznym w TVP jest „Wideoteka dorosłego człowieka” i żadne pozorne ruchy tego nie zmienią. Zbyt daleko odsadził konkurencję – w stylu (nomen nie omen) „Hitów na czasie”, które też akurat prowadziła Beata.
Więc jeśli zastanawiasz się, Jarku, nad tym, w jaką stronę to pójdzie, to sygnałem jest raczej HNC, a nie TOTP…
Bartku, ja wiem, że ćwierćwiecza dla TVP niedościgłym wzorem muzycznej rozrywki jest „Peter’s Pop Show” i w życiu bym nikogo z Woronicza o próbę przeszczepienia „Top of the Pops” na nasz grunt nie podejrzewał, gdyby sami o tym nie piali…
I nie wiedziałem, że Beata prowadziła „Hity na czasie”, bo choć parę razy udało mi się na ten program trafić, nigdy nie dotrwałem do końca piosenki 😉
Odnośnie sponsora:
http://gsmonline.pl/portal/news/news.jsp?s0n_id=21743&link=Era,sponsoruje,nowy,program,muzyczny,w,TVP2
Ktoś sobie chyba strzela w stopę 😉
Damn, skąd takie mniemanie o Hołdysie, przecież to gość który przybiegł z białym Gretschem w zębach, żeby się pokazać w big braderze :). Telewizja z muzyką skończyła się na kill’em all i faktycznie chyba każda próba czegoś, co nie będzie się opierać widowiskowych tarciach między Dodą a Gosią Andrzejewicz padnie szybko na pysk.
A nostalgicznym polecam poguglać na youtubie za old grey whistle test, programem na BBC, który leciał bodaj w latach 70/80 i grał w nim na żywca (naprawdę) z pierdyliard ówczesnych wykonawców.
Ostatnio, podczas bezwiednego skakania po kanałach, trafiłem na „Pytanie na Śniadanie” (czy co to tam było) i właśnie gadali o tym programie. Była pani Sadowska oraz pani Jungowska i obie wydawały się bardzo podekscytowane owym programem. Co więcej, z tego co zrozumiałem, występy mają być właśnie na żywo – co, jak same zauważyły, nie wszystkim zespołom będzie pasować.